Jednym z najstarszych zegarów słonecznych, tzw. wertykalnych (czyli umieszczonych na pionowej powierzchni fasady jakiejś budowli), jakie ostały się we Wrocławiu, jest ten umieszczony na kościele pw. św. Bonifacego na Nadodrzu – datowany na 1897 r. Do najmłodszych „słoneczników” należy zaś pierwszy horyzontalny wrocławski czasomierz projektu prof. Leona Podsiadłego, który od 2010 r. zdobi teren przy miejskim aquaparku.
Dobrze, że te zegary z nieruchomą wskazówką, pokazującą godziny na podstawie zmiany pozycji Słońca, które są nadszarpięte zębem czasu, odnawia się – np. na budynku ogólniaka przy ul. Kruczej czy dwa „słoneczniki”, które w ubiegłym roku zawisły obok słynnego zegara kluskowego na wieży katedry prawosławnej.
Gorzej, gdy są bezmyślnie niszczone przez „nieuważnych” przechodniów, jak ten, który przed laty zdobił teren wrocławskiego Ogrodu Botanicznego. Odkąd jego kamienna tarcza została rozbita, a wskazówka zaginęła, nie może powrócić na swoje dawne miejsce, ponieważ brakuje funduszy na jego renowację. Jak byłoby pięknie, gdyby ktoś z „filantropijną żyłką” i kogo stać na taki gest, zasponsorował naprawę czasomierza...
W galerii zdjęć (fot. Tomasz Walków) zobaczysz, w jakich „miejskich okolicznościach” skrywają się wrocławskie zegary słoneczne.