wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

2°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 00:45

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Dzieci Śmieci

Z ziemskiego padołu zwinął się właśnie – w 93. roku życia – poeta Tadeusz Różewicz.

„Gigant literatury, Noblista bez Nobla – słusznie i naukowo wyrokuje o Różewiczu minister kultury i dziedzictwa narodowego – od dzisiaj na wyborczym urlopie – Bogdan Zdrojewski. „Bardzo ważna postać dla literatury i bardzo mi bliska – ze względu na Wrocław i zainteresowanie artysty tym miastem w czasie mojej prezydentury. Jego twórczy dorobek jest trudny do przecenienia. Był niezwykle wszechstronny, krytyczny i zarazem pogodny. Jego dystans do świata i samego siebie świadczyły o jego wielkości”. Brzmi przekonująco. Wszyscy zabierający głos publicznie w tych dniach grają na tych samych strunach. Już przed laty zresztą, inna (obecnie także Niebianka) heroina poezji, Wisława Szymborska, twierdziła, że „nie mogę sobie nawet wyobrazić, jak wyglądałaby powojenna poezja polska bez wierszy Tadeusza Różewicza. Wszyscy mu coś zawdzięczamy, choć nie każdy z nas potrafi się do tego przyznać”. 100 razy tak!

 

Tadeusz Różewiczfot. culture.pl

 

I ja uważnie przeglądałem się w tekstach Różewicza. Widziałem poetę, jeszcze w czasach, gdy mieszkał na Januszowickiej, jako dobrotliwego, podszytego sardonią staruszka, którego teksty, złożone z najprostszych, codziennych słów, waliły prosto w serce. Dałem temu szczery wyraz we fragmencie mojej bluesowej powieści „Lucille”.

Ale wyszła skucha. Różewiczowi ten passus o pogodnym staruszku wyraźnie nie pasował. Trochę – piszę te słowa koncyliacyjnie – Wielki Poeta się na mnie wkurzył. Wiedziałem to od Janka Różewicza, syna Poety, który dość często odwiedzał mnie w mojej galerii na wrocławskim Rynku. Janka zresztą też już nie ma w realu. Zwinął się 6 lat przed ojcem, w 2008 roku. Zrozumiały był wówczas ból ojca chowającego do ziemi syna. Z Jankiem miałem wiele planów. Był – krew z krwi Tadeusza – poetą i reżyserem. Chociaż wiem, że jego tato nie był entuzjastą, gdy reżyserował Jego sztuki. Chcieliśmy z Jankiem założyć prywatną Kompanię Teatralną i ruszyć na podbój świata. A przynajmniej Polandii. Początkowo szło nam snadnie, Janek bywał często lekuchno naprądowany. Ja miałem parcie na tournée. Ale z niezależnych od nas przyczyn – tak się mówi – nie wyszło.

 

Alexandra i Theodora, córki Keitha Richardsa fot. qwallbase.com

 

Sytuację i znaczenie mojego powieściowego zwrotu – Pogodny Staruszek, miałem okazję wyjaśnić Wielkiemu Poecie jakieś siedem, osiem lat temu w Polanicy-Zdroju. Pan Tadeusz wypoczywał tam z żoną. A i ja nabierałem tam sił witalnych w apartamencie turnusowo odziedziczonym po reżyserze Sylwestrze Chęcińskim. Tłumaczyłem się Poecie szczerze i gęsto, jakie to szlachetne archetypy ukryłem pod tym bajkowym zwrotem. Wielki Poeta wysłuchał, mruknął monosylabą i w milczeniu ruszyliśmy wzdłuż kapryśnej Bystrzycy Dusznickiej. Ja, oczywiście, krok za Poetą. Do dzisiaj sądzę, że wiersze Pana Tadeusza to takie poetyckie telegramy, duchem napełnione esemesy, które niosą jednakowoż intelektualną głębię – jeśli tylko czytający zechcą ją zobaczyć (tę głębię). Jeśli nie zechcą – strofy Różewicza będą dla nich martwą naturą (na tle obrazu Ledy z łabędziem).

 

Keith Richards fot. 2rock.com.br

 

Przeczytajcie – na przykład – wiersz „Koncert życzeń”. A mój krytyczny komentarz nie będzie potrzebny: „Opowiadanie babuni z kraju chrześcijańskiego”/ Chodzę po domu na czworakach/ Na palcach chowam się po kątach/ Udaję starą salopkę/ Miotełkę do zamiatania/ Nie rzucam się w oczy w ten sposób/ Uśmiecham się do wszystkich/ Nawet do klamki/ Słucham kroków/ Kiedyś wsadziłam palec do garnuszka z miodem/ Odezwały się głosy trąb/ Sąd ostateczny Mdli mnie/ Z miłości/Przedmioty mają zęby i pazury/ Ta szafa co stoi otwarta/ To mamusia wasza i babcia/ To krzesło/ Które przestawiają z kąta w kąt/ To też babcia/ Kochanej mamuni i babuni/ W dniu sto pierwszych urodzin/ Dwustu lat życia życzą/ Syn synowa i wnuki”.

 

Adele fot. wallpapert.com

 

Poezja Tadeusza Różewicza nie jest okazjonalna, jest jądrem, powołaniem, maestrią. Zauważam coraz częściej, że wiekiem dojrzali twórcy, z innych niż poezja dziedzin, biorą się za pisanie wierszy i bajek dla wnuków, dla dzieci. Tekstów właśnie w podobie owego „Koncertu życzeń”. Weźmy słynnego gitarzystę, morfinistę, gorzałkowca, babiarza i zadymiarza – Keitha Richardsa (71 lat) z Rolling Stones.

Kolejny raz został dziadkiem, więc napisał dla wnuka książeczkę „Gus & Me – czyli historia mojego dziadka i mojej pierwszej gitary”. Ma już za sobą dobrze przyjętą przez krytykę biografię „Życie”. „Gus & Me” to nie najgorszy literacki kontrakt, ma bowiem od wydawnictwa dostać ponad 7 milionów dolarów honorarium, a książka (razem z płytą CD) ma się rozejść w świecie (gwarancja wydawcy) w nakładzie 2 milionów egzemplarzy! Całość ilustruje córka rollingstonowca – Teodora.

Światowa premiera we wrześniu.

 

Bob Dylanfot. nashvillescene.com

 

„Właśnie po raz piąty zostałem dziadkiem, więc wiem, o czym piszę. Więź, szczególna więź pomiędzy dziećmi a dziadkami jest wyjątkowa i bardzo cenna. To jest opowieść o jednym z takich magicznych momentów” – zajechał pedagogicznie Richards – ale tutaj go rozumiem. Miałem na karku niecałe cztery dychy i też kombinowałem poezję dla mającego kiedyś nadejść wnuka. Wymyśliłem mianowicie, że zwierzątka będą się licytować, kto jest ważniejszy, z produktami o tej samej nazwie. Bizon z Białowieży przekomarzał się z kombajnem zbożowym „Bizon”, żuk z furgonetką „Żuk”, osa ze skuterem „Osa”, czajka z rowerem „Czajka” czy wreszcie komar z motorowerem „Komar”. Mój pomysł nie wytrzymał jednak upływu czasu. Mam jednego (niestety tylko jednego do tej pory) wnuka, trzylatka Adasia – ale po tych wymienionych pojazdach nie ma już śladu. A i ja nie kumam wielu zwrotów, jakie trzylatek Adaś mówi do mnie dzisiaj, obracając w dłoniach tablet czy smartfona.

 

Paul McCartney fot. masspictures.net

 

Ale próbować trzeba. Z grona oszronionych repów – książki dla dzieci wydali Bob Dylan, Madonna (tutaj pomijam słowo rep), Ringo Starr i inni estradowi wymiatacze. A popularny ostatnio w Polsce (dzięki rządowemu klipowi) Paul McCartney nie tylko zezwolił na przeniesienie na ekran wymyślonej przez siebie książki „Wysoko w chmurach” (trójwymiarowe kreskówki), ale zamierza brać czynny udział w powstawaniu filmu. Brytyjczyk będzie doglądał prac nad scenariuszem oraz skomponuje ścieżkę dźwiękową. Fani eks-Beatlesa i ich dzieci nie powinni jednak wypatrywać produkcji „Wysoko w chmurach” w kinach wcześniej niż w 2015 roku. Do pisania wzięła się Adele i nasze krajowe artystki Kayah, Jagna Marczułajtis (pewnie o zimowej olimpiadzie), Justyna Steczkowska, Małgorzata Foremniak, Agnieszka Chylińska. Czas na następnych poetów i bajkopisarzy!

 

 Gus & Me

Takimi książkami dla dzieci mierzyłbym empatię tubylczych polityków, szczególnie tych szczekających bez potrzeby, zżółconych nienawiścią, kroczących po bandzie.

To dopiero byłaby jatka na oczach niewiniątek. Chętnie przeczytałbym takie teksty, taki „Koncert życzeń” napisany przez Beatę Szydło, Beatę Kempę, Janusza Palikota, Adama Hofmana, Zbigniewa Ziobrę, Jarosława Gowina, Kamila Ryfińskiego, Richarda Czarneckiego, Eugeniusza Kłopotka, Jacka Kurskiego, Michała Kamińskiego, Stefana Niesiołowskiego, Mariusza Błaszczaka, Joachima Brudzińskiego i jeszcze kilku innym, którzy publiczny dyskurs zamieniają w ściek.

Zdzisław Smektała

Zdjęcia znalezione w Saragossie

 

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl