To trzecia premiera cyklu po „Dziwnym pasażerze” Tymoteusza Karpowicza i „Odejściu Głodomora” Tadeusza Różewicza. „Wyspy Galapagos” to ostatni dramat Kajzara, „Król Dawid” nie został przez niego ukończony.
- Tym razem światła jest więcej niż w poprzednich spektaklach – mówi Andrzej Ficowski. – Wyciągamy wnioski z poprzednich spektakli. Wchodzimy w ciemność, operujemy maskami, światłem UV, by m.in. opowiadać powstawaniu sztuki, tworzeniu spektaklu na oczach widzów. Wygaszenie światła jest narzędziem, które pozwala nam szukać momentów budujących fabułę spektaklu. Mamy wariację na temat czasu – „Król Dawid” jest niekończonym tekstem, w którym świadomość umierania autora zostaje przeniesiona na postaci historyczne i próbę stworzenia spektaklu na oczach widzów. Mam wrażenie, że nasze poszukiwania są zbieżne z poszukiwaniami Kajzara – jego bohaterowie wciąż mówią o ciemności, o niewidzialnym spektaklu, którego nie można wystawić.
W najnowszym spektaklu Wrocławskiego Teatru Współczesnego grają gościnnie Arkadiusz Cyran (Rafał/Dawid), Rafał Kwietniewski (Jerzy/Saul), Dorota Kwietniewska (Iza/Hitler), Agata Skowrońska (Krysia/Żeleźniakowa), Robert Kaczorowski (X), Sebastian Zachary (Y).
- Ciemność daje inny rodzaj percepcji, inne poczucie upływu czasu, to bardzo subiektywne odczucia – mówi reżyser. – Cała budowa tego świata pracuje na scenę finałową.
- Czy jest światło, czy nie, nie ma znaczenia dla gry – mówią aktorzy. – Naprawdę wywołuję duchy – wyjaśnia Agata Skowrońska. – A ja jako Dawid padam na ziemię, na kolanach podchodzę do Hitlera błagać o życie – dodaje Arkadiusz Cyran.
Premiera spektaklu „Wyspy Galapagos. Król Dawid” 11 grudnia 2015.