„Panną Nikt” z podtytułem „Tajemnicza powieść o dojrzewaniu"
zachwycali się recenzenci – w tym „wielcy pióra”, jak Czesław Miłosz – po jej publikacji w 1994 r., choć została napisana, i to błyskawicznie, przez Tomasza Tryznę jakieś sześć lat wcześniej.
Dorośli dostrzegali w dziele Tryzny tak wiele kontekstowych walorów, że młodzi czytelnicy mogli nawet nie zdawać sobie sprawy z ich istnienia, nie radząc sobie przy tym ze zrozumieniem wielu niełatwych kulturowych konotacji, jakich autor nie unikał. A przecież była to opowieść o nich – piętnastolatkach z dolnośląskiej, wałbrzyskiej podstawówki, o ich myślach, słowach, postrzeganiu siebie w rodzinie, szkole, w związkach koleżeńskich, rzecz o nieradzeniu ze światem, błogiej naiwności, buncie i dramacie okresu dojrzewania.
„Panna Nikt” została przetłumaczona na kilkanaście języków, sfilmowana, a teraz trafia na deski teatru. Zdjęcie z próby we Wrocławiu, fot. WTW
Pamiętamy jednak też o tym, że nie tylko „ochy„ i „achy” towarzyszyły publikacji książki. Niektórzy krytycy wytykali jej miałkość, przepełnienie stereotypami, mówiąc, że o żadnej postmodernie, którą ujrzał w „Pannie Nikt” właśnie Miłosz, mowy być nie może.
„Panna Nikt”: Za trudne dla młodzieży?
Niełatwo nie zgodzić się z tymi, którzy twierdzą, że „Panna Nikt” to lektura obowiązkowa, ale... dla dorosłych, a nauczyciele, którzy zachęcają do niej uczniów, być może nieco szarżują, choć bezsprzecznie należą się im słowa uznania za oswajanie młodych ludzi z taką literaturą i jej „innym” językiem.
Pisząca te słowa również usłyszała kiedyś od znajomych „małolatów”, którym poleciła książkę Tryzny, że to jakieś mało ciekawe i niepoważne dziecięce gaworzenie i że w ogóle „dziwnie się to czyta”. Potem tę niechęć zniwelował w nich Wajda – po obejrzeniu filmu przychylniejszym okiem spojrzeli na „Pannę Nikt”. Dzięki obrazowi więcej pojęli...?
W każdym razie powieść Tryzny jest rzeczywiście na swój sposób niezwykła i wymaga pewnego przygotowania, pozwalającego na śledzenie ze zrozumieniem wielowątkowości tekstu, naładowanego alegoriami i metaforami, przypisanymi do historii o transformacji trudnego okresu dojrzewania.
Jak dojrzewa Nikt?
Tytułowa „Panna Nikt” to w powieści Tryzny 15-letnia Marysia Kawczak, która na krótko przed zakończeniem podstawówki przeprowadza się z rodziną do „dużego miasta” – Wałbrzycha. Ojciec pije, matka średnio radzi sobie z piątką dzieci, więc najstarsza Marysia często przejmuje jej „kompetencje”. Marysia jest dobra, nieśmiała i na tyle naiwna, by dać się w nowym miejscu manipulować dwóm koleżankom – ekscentrycznej Kasi Bogdańskiej i wyrafinowanej Ewie Bogdaj. Dla każdej z nich stara się mieć, wbrew sobie, inną twarz, a imiona, jakie przy tej okazji obiera – raz Minka, raz Majka – stają się rozpaczliwym symbolem stawania się nikim – Panną Nikt.
Nie radząc sobie z codziennością, czasem szaleńczego, czasem okrutnego dojrzewania, dziewczyna zatraca się w sennych marzeniach przemieszanych z rzeczywistością, a w końcu, obwiniając się za swój „pomarszczony mózg”, popełnia samobójstwo, wyskakując z okna z najmłodszym braciszkiem na rękach, który ma jej utorować drogę do aniołków...
„Panna Nikt” i Nikt – tak będzie na deskach Współczesnego
– „Pannę Nikt” czytałem jako szesnastolatek i poczułem, że ktoś nareszcie podjął ze mną prawdziwy dialog o moim dojrzewaniu, problemach, lękach i pytaniach, które sobie zadaję. Ta książka mną wstrząsnęła. Dziś czytam ją jako historię o tym, jak to jest żyć na bagnach, mieć dom bez fundamentów – to słowa reżysera wrocławskiego przedstawienia Pawła Passiniego, który wraz z całym zespołem tę rzecz o trudnym oswajaniu się z dojrzewaniem poddał magii teatru. Dopełnił też narracyjnie, wprowadzając nową postać, nazwaną przez autora scenariusza Artura Pałygę – Niktem.
– Całą historię z tekstu Tomka Tryzny oczywiście zachowałem, w swoim scenariuszu doklejając się niejako do niej, i mam nadzieję, że widzowie, którzy przyjdą na spektal, nie będą zwiedzeni tym, co zobaczą – mówi Artur Pałyga, na co dzień m.in. dramaturg w Teatrze Śląskim w Katowicach. – Ale do tej całej ramy dopisałem historię Nikta, czyli mężczyzny, który do nieznanego dla siebie świata dziewcząt próbuje wejść i go doświadczyć. Dlatego tekst scenariusza, który przekazałem reżyserowi, nosi tytuł „Panna Nikt i Nikt”.
– Żywo interesuje nas w spektaklu sprawa samobójstwa Marysi Kawczak, która wzięła na ręce małe dziecko i skoczyła. Co z tym zrobić? Udawać, że tego nie ma, że to nie istnieje? Jak z tym „rozmawiać” – zastanawia się Passini i dodaje: – Wydaje się, że teatr może z tym rozmawiać. Paradoksalnie, zwłaszcza teraz, gdy nagle w Polsce wszyscy mówią o samobójczej śmierci dziewczyny w Egipcie – dodaje reżyser, powołując się na historię, którą od kilku tygodni żyje „w realu” cała Polska.
Scenografię do wrocławskiego spektaklu stworzyła Zuzanna Srebrna, absolwentka warszawskiej ASP, także kostiumografka, rzeźbiarka i twórczyni instalacji. Widzowie zobaczą na scenie m.in. wyrwę o kształcie leżącej postaci, która będzie niejako epicentrum toczącej się akcji. – Skok tej dziewczyny, jej samobójstwo zdeterminowało moje myślenie o scenografii do tego spektaklu – przyznaje Zuzanna Srebrna. – Zastanawiałam się, w jaki sposób pokazać to przestrzennie i tak to zagospodarować na scenie, żeby aktorzy mogli na niej funkcjonować.
„Panną Nikt”: Bohaterki z castingu
Paweł Passini postanowił, że odtwórczynie głównych ról w „Pannie Nikt” wyłoni podczas castingu. Z całej Polski zgłosiło się na przesłuchania ok. 250 młodych kobiet. Reżyser postawił ostatecznie na talent: Mileny Staszuk, absolwentki łódzkiej Filmówki (wystąpiła w telewizyjnym „Belfrze), która zagra Ewę, Aleksandry Karpiuk, niedawnej maturzystki (występuje w neTTheatre, prowadzonym przez Passiniego), odtwarzającej postać Kasi, oraz na Katarzynę Pietruską, absolwentkę białostockiego Wydziału Sztuki Lalkarskiej (zagrała w telewizyjnej realizacji „Turandot”) w roli Marysi.
– Z tego castingu wyłoniły się nie tylko trzy najlepsze osoby, ale też pewna konstelacja – mówi reżyser. – To nie tylko aktorki o bardzo różnym emploi, ale też różne energie – dodaje. A same bohaterki przyznają, że praca pod kierunkiem Passiniego to trudne wyzwanie, ponieważ reżyser „wyciska z aktora ostatnie soki”, ale temat przedstawienia uważają za bliski sobie i ważny.
Jaki efekt przyniesie reżyserskie „wyciskanie soków” z głównych aktorek „Panny Nikt”, a także reszty zespołu aktorskiego, w którym znaleźli się: Krzysztof Boczkowski, Maciej Kowalczyk, Beata Rakowska, Jolanta Solarz-Szwed, Irena Rybicka, Krzysztof Kuliński, Maria Kania, Ewelina Paszke-Lowitzsch, Jerzy Senator, Elżbieta Kozak, Michał Szwed, Marcin Łuczak, Przemysław Kozłowski, Maciej Tomaszewski, Renata Kościelniak i Zina Kerste, ocenimy już w najbliższy weekend.
Tomasz Tryzna, „Panna Nikt”, scenariusz: Artur Pałyga, reżyseria: Paweł Passini, scenografia: Zuzanna Srebrna, kostiumy: Elbruzda, muzyka: Łukasz Wójcik, Paweł Passini, prapremiera 20 maja 2017 r., Duża Scena WTW