– Któregoś razu, gdy przywiozłam ubrania, kołdry i koce po przekazaniu rzeczy do jednego z ośrodków pomocy, opiekunowie na moją prośbę zaprosili mnie, aby mi pokazać warunki bytowe ludzi bezdomnych. Wywarły na mnie na tyle mocne wrażenie, że do dziś wracam do schroniska i mam nadzieję, że nie przestanę – mówi Monika Succi. – Zapytałam wtedy, co tym ludziom sprawia radość, co lubią, bo bardzo chciałam ich widzieć weselszych. Wtedy opiekun powiedział, że uwielbiają książki, że po prostu je chłoną. I stąd wziął się ten pomysł.
Ucieczka w lekturę
Późne popołudnie. W domu pomocy imienia Brata Alberta przy ul. Bogedaina panuje zwykłe poobiednie krzątanie. Niektórzy z pensjonariuszy, zwłaszcza tych starszych czy też chorych, szykują się już do łóżka. Inni rozmawiają, grają w karty, warcaby lub… czytają. – Książki to nasza ucieczka w lepszy świat – mówi Cezary Radziejewski, jeden z „alberciaków”. I faktycznie. Chyba przy każdym łóżku czy materacu leżą książki. Przeróżne. Obyczajowe, historyczne, podróżnicze, wojenne czy kryminały. – Kryminały mają największe wzięcie. Ale czytamy wszystko. Nawet poezję – dodaje Radziejewski.
Przez całe życie z książką
Cezary Radziejewski z zawodu jest introligatorem. W schronisku przy Bogedaina prowadzi wypożyczalnię książek. Nie skatalogował zbiorów, ale spisuje wszystkie tytuły i osoby którym je wypożycza. – Po tej akcji na Facebooku nasze zbiory znacznie się powiększyły. I to naprawdę dobra wiadomość przed zimą. Czytanie dla nas to takie nasze paliwo dla duszy. Czytając, chociaż na trochę zapominamy i uciekamy od tego naszego trudnego życia – dodaje pan Czarek. Książki towarzyszyły mu od zawsze. Od dziecka kochał czytać, potem jako introligator ratował stare i zniszczone książki. – A teraz one ratują mnie – mówi. Po ostatnich „literackich dostawach” w ramach akcji w schronisku konieczne jest powiększenie biblioteczki. Aktualne zbiory już się nie mieszczą w niewielkim magazynku.
Akcja cały czas trwa
Akcja „Książka dla bezdomnego” nadal trwa. Szczegóły znajdziecie na www.facebook.com/events/920419854638064/?fref=ts. Każdy może małym gestem sprawić potrzebującym prawdziwą radość. – Akcja jest moim pomysłem, ale to ludzie, którzy się do niej włączyli, są prawdziwą siłą napędową. Wiele książek dotarło do innych schronisk bez mojego udziału. Przyłączyły się wydawnictwa z całego kraju – mówi Monika Succi. – Ludzie są wspaniali. Chce im się robić coś dla drugiego człowieka. I to właśnie dzięki takim osobom dzisiaj mieszkańcy schroniska przy Bogedaina myślą, jak powiększyć biibliotekę – śmieje się młoda kobieta. I już zapowiada kolejną akcję.– Skoro tak dobrze idzie z książkami, zrobimy zbiórkę butów dla bezdomnych – kończy.
fot. BJ, Facebook