Obie artystki ukończyły Wrocławską Akademię Sztuk Pięknych. Po studiach zdecydowały się na wyjazd do Belgii. Połączyły przyjemne z pożytecznym i jakiś rok temu założyły wspólną pracownię. – Kiedy zaczęłyśmy ją dzielić, projekt sitodruku artystycznego rozwinął się spontanicznie – wspomina Anna Zuber. Pomysł wypalił. - Na koszulkach drukujemy śmieszne rysunki czy artystyczne hasła lub wszystko to, czego zażyczą sobie klienci – mówi Anna Zuber.
Dobry humor rządzi
Pracownia nazywa się Ahaha, bo obie artystki uważają, że dobry humor to podstawa. – Chciałyśmy też nadać pracowni nazwę lekką i zabawną – mówią. – No i „a” i „h” to także pierwsze litery naszych imion – dodają. A na dodatek to międzynarodowy zwrot, który zrozumie każdy, nawet bez znajomości języka. Pracownia wrocławianek mieści się przy Rue du College. Na pierwszy rzut oka wygląda jak kolejny sklep z modną i artystyczną odzieżą. Ale kiedy klienci wchodzą do środka, zastają tam dwie artystki podczas tworzenia. - Albo malujemy obrazy, albo drukujemy napisy na koszulkach. Zawsze jesteśmy przy pracy – dodaje Anna Zuber.
Pamiętają o Wrocławiu
Obie dziewczyny są w stałym kontakcie z Polakami. - Poprzez portal Polish Insight Brussels projekt przyciąga rodaków żyjących w Brukseli, tych ze środowisk artystycznych jak i pracowników instytucji europejskich. Pracownia nie mieści się w centrum, więc przypadkowym turystom ciężko ją znaleźć – mówi Anna Zuber. – Jesteśmy jednak w stałym kontakcie z Polskim Instytutem w Brukseli. Ostatnio zaczęłyśmy współpracę z wrocławskimi projektami Panato i Ende.
„I’m a polish worker”.
Dziewczyny mają do siebie sporo dystansu. Często same występują w koszulkach z napisem „I’m a polish Worker”. Nie ukrywają, że hasło ma związek ze stereotypem Polaka w Brukseli. Chciały pokazać, że także artyści mogą być robotnikami. Anna i Hanna nie spoczywają na laurach. Pojawiają się na licznych europejskich festiwalach artystycznych, a ich koszulki można spotkać na ulicy, nie tylko Brukseli, ale też innych miast Europy. Jak obie twierdzą, o Wrocławiu nie zapomniały. Tęsknią za nim i kto wie, czy kiedyś tutaj nie wrócą.