Pan Mieczysław mieszka w domu opieki społecznej przy ul. Karmelkowej we Wrocławiu. Od lat choruje i ma ograniczoną możliwość kontaktowania się z innymi. W tym roku samotność na tyle mu doskwierała, że zdecydował się wysłać do jednej z lokalnych gazet ogłoszenie o takiej treści: „Bardzo samotny czeka na listy. Proszę o zrozumienie. Jestem bardzo samotny i nie mam nikogo. Chciałbym nawiązać kontakt z takimi osobami, które chciałyby do mnie napisać. Czekam na listy. Mieczysław U.”. Na odzew nie trzeba było długo czekać. Błyskawicznie na Facebooku powstało wydarzenie: Piszemy listy do Mieczysława. Aktualnie do napisania choćby krótkiego pozdrowienia do chorego człowieka zobowiązało się prawie 6 i pół tysiąca osób.
Nie tylko „lajki”
Okazuje się, że internetowa akcja przynosi spory efekt. Osoby które zdecydowały się wziąć w niej udział, nie poprzestały tylko na kliknięciu: „lubię to”. – Codziennie przychodzi sporo poczty do pana Mieczysława. Wszystkie listy do niego trafiają. Nic nie wyrzucamy ani nie chowamy przed nim. Jednak czy i na które odpowie, to już jego sprawa i decyzja – zapewniają pracownicy domu pomocy społecznej przy ulicy Karmelkowej.
Co dalej?
Bardzo szybko pojawiły się jednak obawy, że osoby które napiszą do bezdomnego, zrobią to tylko raz, a potem zapomną o całej sprawie i o samotnym, chorym mężczyźnie. W odpowiedzi inni komentowali, że wcale tak nie musi być. Napisanie listu raz na miesiąc to nic wielkiego. Dla nas to chwila, a dla samotnego człowieka znak, że nie jest zapomniany, że ktoś o nim pamięta. Dzisiaj pan Mieczysław dostaje nawet po kilkadziesiąt listów dziennie. Jeśli za dwa miesiące dostanie jeden dziennie, to będzie oznaczać, że akcja się udała. Kolejny raz dzięki internetowi i grupie ludzi udało się sprawić komuś prawdziwą radość.