wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

11°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 12:25

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Rozmowy i recenzje
  4. Wratislavia Cantans. Instrument wymyślony przez Leonarda da Vinci

Leonardo da Vinci miał plany stworzenia instrumentu, Sławomir Zubrzycki je zrealizował i jako pierwszy na świecie zbudował violę organista, na której regularnie koncertuje. We Wrocławiu zagrał recital w ramach 49. festiwalu Wratislavia Cantans.

Reklama

Magdalena Talik: Byłam w muzeum Leonarda da Vinci w Mediolanie. Można tam obejrzeć nie tylko jego projekty machin latających, czy pływających, ale planów instrumentów muzycznych nie zauważyłam.

Sławomir Zubrzycki: Rzeczywiście, nawet w materiałach, jakie są publikowane przez muzeum pominięto zupełnie muzykalia. Jest wprawdzie dział instrumentów muzycznych, ale traktowany marginalnie.  

Magdalena Talik: Tymczasem Pan buduje instrument na podstawie notatek Leonarda da Vinci. Nie znaliśmy tego artysty jako muzyka.

Sławomir Zubrzycki: Nie wiem, czy był w stanie grać na jakimś instrumencie. Być może na klawiszowym, bo wówczas już takie istniały – wczesne pozytywy, klawesyn. Stąd być może idea Leonarda da Vinci była taka, jak moja. Jestem pianistą i nie potrafię grać na żadnym instrumencie smyczkowym. Kiedy trafiłem na trop szkiców włoskiego mistrza stwierdziłem, że to dla mnie absolutna rewelacja, ponieważ wreszcie będę mógł zagrać repertuar smyczkowy. Wyjść poza pewne ograniczenia fortepianu, które ma, przy całym moim szacunku dla tego instrumentu. 

Magdalena Talik: Jak najpełniej określić brzmienie zbudowanej przez Pana violi organista?

Sławomir Zubrzycki: Tak dalece przypomina dźwięk violi da gamba, jak jednocześnie nie przypomina jej swoim wyglądem. Jest w zupełnej opozycji do siebie. Pamiętam, że kiedy odwiedzali mnie w domu pierwsi słuchacze prosiłem rodzinę, aby obserwowała, jakie są reakcje. Ludzie widzieli instrument, ale szukali brzmienia gdzie indziej, rozglądali się po pokoju, jakby nie wierzyli, że dźwięk wydobywa się z pudła rezonansowego przywodzącego na myśl klawesyn.

Magdalena Talik: Budowanie violi organista trwało kilka lat. Na ile skorzystał pan z planów Leonarda da Vinci?

Sławomir Zubrzycki: To były typowe rysunki pomysłu, bez wymiarów, bez specjalnych określeń dotyczących materiałów. Pewne rozwiązania konstrukcyjne musiałem przemyśleć sam, stąd wnętrze kryje pewne tajemnice, których nie zdradzę, typowo lutnicze. Konstruując violę organista miałem na uwadze konkretne brzmienie wymagające zestrojenia bardzo wielu różnych punktów, stąd konsultowałem się lutnikami, fortepianmistrzami, ale cała konstrukcja i wykonanie to już moja praca.

Magdalena Talik: Z jakich materiałów zbudował Pan instrument?

Sławomir Zubrzycki: Korzystałem z drewna, jakiego używa się do wytwarzania wszystkich innych instrumentów – jawora, buka, dębu. Aby dostać świerk rezonansowy musiałem uruchomić kanały informacyjne, bo potrzebne okazały się długie elementy drewniane. Wszystko było skomplikowane, zwłaszcza że nie dysponowałem żadnym grantem, czy budżetem. Prace musiałem sfinansować sam.

Magdalena Talik: Trud się opłacił. Zaproszenia na występy spływają z całego świata.

Sławomir Zubrzycki: Zdawałem sobie sprawę z unikalności tego projektu i że to rzecz na skalę światową. Informacja o pierwszym krakowskim recitalu na viola organista obiegła dosłownie wszystkie kontynenty i posypały się zaproszenia. Dodam, że jednym z pierwszych było to od dyrektora artystycznego festiwalu Wratislavia Cantans, Giovanniego Antoniniego.

Magdalena Talik: na violi organista gra Pan repertuar przeznaczony głównie na viola da gamba, sporo francuskiej muzyki.

Sławomir Zubrzycki: Nie tylko. Teraz przygotowuję repertuar polski na recital w Turcji – muzykę taneczną z tabulatur lutniowych. Znajdzie się w nim wspaniała „Vilanella” Wojciecha Długoraja, utwory lutniowe Jakuba Reysa-Polaka, świetna muzyka Adama Jarzębskiego. Powoli okazuje się, że jedyny utwór napisany na violę organista przez Carla Philippa Emmanuela Bacha najmniej oddaje ducha tego instrumentu, bo to właściwie sonata fortepianowa. Miałem okazję zagrać ją ostatnio w kościele w Norymberdze, w którym organistą był niegdyś Hans Heyden – jako pierwszy zbudował violę organista. Mało tego, w koncercie wziął też udział chór pod dyrekcją Pani Pii Praetorius mającej dowody na to, że pochodzi, w bezpośredniej linii, od brata słynnego Michaela Praetoriusa, który opisał violę organista. Niezwykły łańcuch zdarzeń.

Magdalena Talik: Pisze Pan o sobie, że jest Pan pianistą, klawesynistą i… klawiolinistą?

Sławomir Zubrzycki: To ostatnie określenie wzięło się z mojego początkowego tropu – pierwszego instrumentu polskiego zbudowanego przez Jana Jarmusiewicza w XIX wieku. Nazwał go klawiolinem, stąd stwierdziłem, że to najlepsze określenie dla wykonawcy grającego na violi organista. Nazw instrumentu na przestrzeni wieków było wiele  – fortepian smyczkowy, klawiolin, Bogenklavier, ale żadna nie oddawała idei. A viola organista oznacza, że to instrument typu viola – smyczkowy, zaś organista nie jest niczym innym, jak organizacją całego procesu gry przy pomocy klawiatury. Pomysł Leonarda da Vinci z tą nazwą jest najbardziej trafiony.

Magdalena Talik: Teraz, kiedy gra Pan na violi organista zrezygnuje Pan z koncertowania na fortepianie?

Sławomir Zubrzycki: Na pewno się skoncentruje na violi z racji wielu zaproszeń na koncerty. A po 25 latach grania głównie muzyki współczesnej na fortepianie taka zmiana jest dobra, wręcz pożądana.

 

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl