Giovanni Antonini udowodnił swój kunszt jako dyrektor artystyczny, choć jeszcze kilka lat temu nie znał ani wrocławskiego festiwalu, ani nigdy wcześniej nie programował żadnego innego. Od inauguracji – świetnego wieczoru z Magnifikatami Bacha i Vivaldiego po finał z oratorium „Stworzenie świata” Haydna nie zdarzył się koncert wyłącznie poprawny, było natomiast wiele znakomitych, a niektóre występy należałoby uznać za wielkie wydarzenia. Mowa choćby o niezwykłej wizji średniowiecznej muzyki, jaką zaprezentowała belgijska formacja graindelavoix, świetnych recitalach wiolonczelistki Sol Gabetty, czy mistrza pianoforte – Kristiana Bezuidenhouta i grającego na violi organista Sławomira Zubrzyckiego. Były koncerty kameralne o wielkiej sile oddziaływania – zwłaszcza solistów orkiestry Il Giardino Armonico z udziałem samego Giovanniego Antoniniego (w charakterze solisty-flecisty) i duże wydarzenia oratoryjno-kantatowe – choćby wieczór z muzyką Karola Szymanowskiego pod dyrekcją obecnego szefa Orkiestry narodowego Forum Muzyki, Benjamina Shwartza.
Giovanni Antonini znakomicie rozplanował koncerty we wnętrzach wrocławskich kościołów, bo trudno wyobrazić sobie lepszą świątynię niż Kolegiata św. Krzyża do tego, by rozbrzmiewała w niej muzyka średniowiecznego mistrza Guillaume’a de Machauta, katedra na wieczór z utworami mistrza polskiego baroku Grzegorza Gerwazego Gorczyckiego (pod dyrekcją Andrzeja Kosendiaka-kolejna płyta z dziełami kompozytora już wkrótce!) albo kościół ewangelicko-augsburski na recital na violi organista (instrumencie zaprojektowanym przez Leonarda da Vinci) z repertuarem francuskich klawesynistów, Akustyczne problemy w kościele św. Marii Magdaleny to leitmotiv każdego festiwalu, rozwiązaniem będzie jedynie przeniesienie większych realizacji do gmachu Narodowego Forum Muzyki, choć inauguracyjny koncert – festiwalowa tradycja – zostanie mimo wszystko zorganizowany w polsko-katolickiej świątyni.
Idealnie został wyważony balans między koncertami z większą, bądź w ogóle monumentalną obsadą, a kameralnymi. Nie było przesytu epickimi dziełami i rozczarowania skromniejszymi. Obydwa nurty świetnie się uzupełniły. Ten festiwal w obecnym, perfekcyjnym kształcie może być trudno powtórzyć, choć za rok 50. jubileuszowa edycja, więc i na melomanów będzie czekało wiele atrakcji. Giovanni Antonini przezornie nie zdradza jeszcze nazwisk artystów, ani repertuaru. Wiadomo natomiast, że jego czas we Wrocławiu zapowiada się wyjątkowo intrygująco.
Magdalena Talik