wroclaw.pl strona główna Sport i rekreacja we Wrocławiu – najświeższe wiadomości Sport i rekreacja - strona główna

Infolinia 71 777 7777

4°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 00:20

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Sport i rekreacja
  3. Wiedzieliśmy, że ten mecz musimy wygrać

Śląsk Wrocław odniósł efektowne zwycięstwo 3:0 nad Koroną Kielce w rozgrywkach LOTTO Ekstraklasy i pozostaje w grze o awans do grupy mistrzowskiej.

Reklama

Kamil Dankowski i Juan Angel Roman zawładnęli w całości prawym sektorem boiska. To własnie na tym skrzydle miało swój początek wszystko co najlepsze w grze Śląska przeciwko Koronie\

- Dobrze się dzisiaj czułem, miałem na swojej stronie Jacka (Kiełba, byłego zawodnika WKS), chyba nie stworzył sobie jakiejś sytuacji groźnej, chociaż nie mnie to oceniać, najważniejsze że zagraliśmy na zero z tyłu, bo ostatnio za dużo traciliśmy tych bramek – oceniał po spotkaniu prawy obrońca wrocławskiego klubu. Zapytany o przebieg spotkania z jego perspektywy dodał:

- Wydaje mi się że kontrolowaliśmy spotkanie. Mogliśmy strzelić jeszcze ze dwie bramki. Pamiętajmy też o sytuacji Korony z początku, gdzie wyszli jeden na jeden z bramkarzem, szczęśliwie się to dla nas skończyło. „0” z tyłu, to dla nas obrońców ważne, trzy z przodu, trzy punkty, cieszymy się i walczymy dalej o pierwszą ósemkę. Młodzieżowy reprezentant kraju, podobnie jak cały zespół, był świadomy wagi tego meczu: - Wiedzieliśmy, że jest to mecz który musimy wygrać, żeby mieć jeszcze szansę na awans do pierwszej ósemki, gdybyśmy przegrali to, raczej byłoby ciężko, ale wygraliśmy efektownie, cieszymy się z tego i przygotowujemy się do następnego meczu, który też musimy wygrać. Dankowski nie krył radości, że swoim świetnym występem uczcił podpisanie nowego kontraktu z wrocławskim klubem. - Bardzo się cieszę z nowego kontraktu, zawsze chciałem tu zostać, klub zrobił wszystko i cieszę się, że wszystko kończy się bardzo szczęśliwie - zakończył.

„Scyzoryki” ostre tylko na początku

Kielczanie mieli w pierwszej połowie swoje pięć minut i były to właśnie minuty zaraz po pierwszym gwizdku arbitra rozpoczynającego spotkanie. Wrocławianie mieli jednak w składzie Piotra Celebana, który był ostoją całej defensywy. Najpierw zabrał piłkę dynamicznie wbiegającemu w pole karne Miguelowi Palance. Gdyby nie ta interwencja, hiszpański pomocnik miałby przed sobą jedynie bramkarza. Chwilę później kapitan do spółki z Kamilem Dankowskim zablokowali mocny strzał napastnika Korony. Jednak interwencją pierwszej połowy była ta z piątej minuty, gdy Celeban ofiarnie wybił piłkę z linii bramkowej po tym jak Ilja Micański w sytuacji sam na sam minął Pawełka i miał przed sobą pustą bramkę. Kapitan jednak czuwał.

W jedności siła

Kolejne groźne akcje były budowane już tylko przez jedną drużynę – WKS. Co więcej, były to przyjemne dla kibicowskiego oka, bardzo zespołowe  kombinacje. Na prawej stronie świetnie układała się współpraca Juana Romana z Kamilem Dankowskim. Inna z relacji polsko-hiszpańskiej mogła przynieść bramkowy owoc w 11 minucie, gdy po dośrodkowaniu Riery do strzału głową doszedł Zwoliński, ale nie uderzył wystarczająco precyzyjnie, by piłka zatrzepotała w siatce. Z czasem na coraz większych obrotach zaczął pracować japoński motor napędowy wrocławskiej ekipy. Ryota Morioka uderzał z dystansu, zmuszając do wzmożonego wysiłku bramkarza gości Milana Bojana. Dwukrotnie dogrywał do Roberta Picha, po jednej z takich piłek Słowak znalazł się w sytuacji sam na sam, ale nie potrafił jej wykorzystać. W końcu Morioka sam wziął się za strzelanie goli. W 17 minucie trafił do siatki, ale sędzia dopatrzył się pozycji spalonej. Wątpliwości już nie było w minucie 33, gdy japończyk wykorzystał mierzone podanie od Dankowskiego i wpadł z piłką w pole karne, gdzie był faulowany. Sam poszkodowany podjął się egzekucji „jedenastki” i zrobił to bezbłędnie. WKS prowadził 1:0 i dowiózł ten wynik do przerwy, choć sytuacji na jego podwyższenie nie brakowało. Strzał Romana wybity z linii bramkowej, Pich minimalnie chybiający bramki czy też potężna bomba Kovacevicia domknęły obraz pierwszej połowy spotkania, gdzie zdecydowanie lepszy był zespół Jana Urbana.

Roman porywa zespół do tańca

W drugiej części gry Śląsk całkowicie zdominował rywala. Goście mieli problemy, by wymienić między sobą kilka składnych podań, podczas gdy WKS imponował rozegraniem piłki i dochodzeniem do sytuacji strzeleckich. Pierwsze skrzypce w tej orkiestrze grał Joan Angel Roman. Hiszpan z łatwością dryblował między obrońcami Korony, którzy byli w stanie powstrzymać go jedynie faulami. Jedna z jego błyskotliwych akcji zakończyła się drugim golem dla Śląska. W 62 minucie zakręcił dwoma rywalami i zagrał wzdłuż bramki. Wtedy interweniujący wślizgiem obrońca gości skierował niefortunnie piłkę do swojej bramki. To nie był jednak koniec show Romana – w minucie 82 ponownie dynamicznie ruszył prawym skrzydłem, a jego dośrodkowanie zostało zablokowane ręką przez Możdżenia. Sędzia podyktował kolejny rzut karny, który tym razem na gola zmieniał świeżo wprowadzony na boisko Biliński. 3:0 dla Śląska – takim rezultatem zakończyło się to spotkanie. Z przebiegu meczu należy przyznać, że był to najmniejszy wymiar kary dsla Korony Kielce. WKS był tego dnia wyraźnie lepszy.

Co dalej z filigranowym Hiszpanem?

Łapiący coraz lepszą formę Roman odniósł się do ewentualnego powrotu do portugalskiej Bragi, z której jest wypożyczony do WKS-u. Juan potwierdził, że ogląda czasem mecze Bragi, bo to logiczne oglądać zespół dla którego się grało. O powrocie jednak obecnie nie myśli:

- Nie myślę na razie o powrocie, skupiam całą swoją energię tutaj, jestem bardzo szczęśliwy i powtarzałem to już wiele razy, skupiam się na walce, na zwycięstwach dla Śląska do końca. Nie lubię myśleć co by było gdyby, wolę myśleć o teraźniejszości, bo to najlepsza droga aby pozostać skoncentrowanym na dawaniu z siebie 100% w każdym kolejnym meczu. Kwestia powrotu do Portugalii nie zależy tylko ode mnie, jest wiele czynników które będą miały na to wpływ. Co będzie w przyszłości, to będzie, na razie jestem tu – w Śląsku. Na końcu dodał, że wszyscy w szatni wierzą w awans do czołowej ósemki ligi i będą o to walczyć z całych sił.

Śląsk Wrocław – Korona Kielce 3:0

Morioka 33’(rzut karny); Dejmek 62’(samobój); Biliński 83’(rzut karny)

Śląsk: Pawełek - Dankowski, Celeban, Kokoszka, Lewandowski - Kovacević, Roman(88’Engels), Riera, Morioka (82’Stjepanović), Pich – Zwoliński(81’Biliński)

Korona: Borjan - Możdżeń, Dejmek, Kwiecień, Grzelak - Marković, Żubrowski – Abalo(72’Kotarzewski), Palanca (60' Aankour), Kiełb – Micanski(67’Górski)

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl