wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

2°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 00:45

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Rozmowy i recenzje
  4. Renata Przemyk: „Rzeźba dnia” live

W czwartkowy wieczór (11 grudnia) w Sali Gotyckiej klubu Stary Klasztor wystąpiła Renata Przemyk. Ta wciąż i niezmiennie bardzo „zdolna szansonistka” przyjechała do Wrocławia, by zaprezentować swoją najnowszą płytę pt. „Rzeźba dnia”.

Reklama

Jak się okazało, wcale nie chodziło jej o zagranie paru kawałków wplecionych dla bezpieczeństwa między stare, sprawdzone hity. Przemyk wraz z towarzyszącymi jej muzykami zaczęli swój koncert od wykonania całego materiału z promowanej płyty. 

Od początku do końca

I odegrali go, co ciekawe, dokładnie w takiej kolejności, w jakiej te utwory są umieszczone na krążku – zaczęli od „Czasu M”, skończyli na „Życiu bez”. - Przywieźliśmy wam to, co mamy najlepszego – powiedziała w przerwie między pierwszą a drugą kompozycją artystka, i z pełną konsekwencją, w skupieniu dała swoim fanom żywą i pełną wersję najnowszego repertuaru. I tu – zaskoczenie. Te nowe piosenki w swym płytowym wydaniu są podbite mocną elektroniką, niektórzy recenzenci wprost piszą o klimatach electropopowych, bądź wręcz o powinowactwach z trip-hopem – na żywo te numery w większości zabrzmiały... rockowo. Po prostu. Dynamicznie, melodyjnie, przebojowo („Kot” zwłaszcza, to murowany hicior), ale jednak przede wszystkim rockowo. Syntetyczne dźwięki (klawisze obsługiwał Krzysztof Pająk) zaczęły być wyraźnie słyszalne dopiero pod koniec płytowego setu – w utworach, z których w zasadzie nijak nie dałoby się ich wyrugować: w „Zamianie”, „Wilku” i „Życiu bez”. Czy to kwestia premedytacji czy przypadku (nagłośnienia?, zbyt „żywej” sekcji?, za mocno brzmiących gitary i akordeonu?) – trudno powiedzieć. Trudno też stwierdzić, by zebrana w Sali Gotyckiej publika była tym brzmieniem rozczarowana. Może to jednak premedytacja, może Renata Przemyk postanowiła – przynajmniej na koncertach – aż tak bardzo nie szokować starych fanów swoim nowym soundem. Taka taktyka miałaby sporo sensu.

The best of

Po komplecie piosenek z „Rzeźby dnia” artystka przeszła płynnie do przebojów z mniej i bardziej odległej przeszłości. Rozluźniła się, zaczęła chętniej zagadywać publiczność, częściej się uśmiechała. I w takim nastroju zaśpiewała m.in. „Moją karę”, „Nie zginiesz”, „Odjazd”, „Ten taniec”, fantastyczną „Kochaną” i „Zero (odkochaj nas)”. Ten ostatni kawałek zabrzmiał niemal heavymetalowo (ależ tam jest riff!). Na bis poleciały natomiast „Bo jeśli tak ma być” i nieśmiertelny song „Babę zesłał Bóg”, oba – dla odmiany – wykonane w wyciszeniu, akustycznie i z dużą pomocą publiczności (czy to dziwne, że słyszało się głównie damskie głosy?).

Te żywe reakcje na widowni pojawiły się w zasadzie jedynie podczas bisów. Nic dziwnego, nowe piosenki nie są jeszcze rozpoznawalne przez wszystkich, to rockowe łupnięcie nie każdego z fanów artystki może porywać, elektronika może z kolei nieco zaskakiwać, zestaw przebojów, jaki by nie był, zawsze pozostawi niedosyt – ale mimo wszystko w Sali Gotyckiej przez te półtorej godziny z okładem panował świetny nastrój. Bo Renaty Przemyk nie sposób nie lubić. Nikt, tak jak ona, nie emanuje ciepłem i życzliwością, i nikt, tak jak ona, jednym uśmiechem nie potrafi sobie zjednać publiczności. Nawet jeśli nie było szaleństwa i dzikich okrzyków, było po prostu fajnie, miło i momentami wzruszająco („Jakby nie miało być” działa zawsze), a to wystarczy, by koncert uznać za udany.          

            

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl