– Sezon uważam jak najbardziej za udany. Plan minimum, czyli dojście do finału, został osiągnięty. Sezon zasadniczy skończyliśmy na pierwszym miejscu i w zasadzie w każdym elemencie mieliśmy przewagę nad innymi drużynami – mówi prezes Panthers Patrycja Moczulska.
Wrocławska drużyna faktycznie w zakończonym już sezonie dominowała. Panthers mieli nie tylko najlepszą ofensywę i najlepszą obronę, ale także najlepszego skrzydłowego (Grzegorz Mazur), gracza, który zdobył najwięcej przyłożeń, najlepszego linebackera (Kamil Ruta) oraz najlepszego kopiącego (Dawid Pańczyszyn).
Niektóre spotkania Panthers wygrywali różnicą, która musiała robić wrażenie na wszystkich. Spotkanie z Warsaw Sharks wygrali 82:0, a Kozły Poznań pokonali 56:0. W sumie w całym sezonie przegrali tylko trzy spotkania, z czego jedno minimalnie - jednym punktem z Warsaw Eagles.
Kolektyw, który można było widzieć podczas meczów Panthers, to zasługa ciężkiej pracy zawodników oraz sztabu szkoleniowego. Trener Mott Gaymon był sercem i duszą zespołu. Szkoleniowiec napędzał drużynę, motywował i scalał ekipę złożoną z dwóch drużyn (Giants i Devils), które jeszcze rok wcześniej nie zamieniały ze sobą nawet słowa.
– Przede wszystkim stworzyliśmy zespół. Pamiętajmy o tym, że mieliśmy fuzję dwóch bardzo dobrych, ale niezwykle różniących się od siebie drużyn. Możemy też być dumni z tego, że organizacyjnie i promocyjnie wyglądamy lepiej niż każdy z poprzednich klubów osobno. Moim skromnym zdaniem PR-owo nie mamy sobie równych – dodaje prezes Panthers.
Panthers rzeczywiście wykonują świetną robotę popularyzując swoją ciągle w Polsce mało popularną dyscyplinę sportu. Zdjęcie autorstwa Mariusza Rymanowskiego z zawodnikiem wrocławskiego klubu trafiło na nowojorski Times Square, gracze Panter pojawiają się podczas zbiórek krwi, nagrywają teledyski ze znanymi muzykami, prowadzą jeden z ciekawszych kanałów na YouTube i mają dobrze wyposażony sklep kibica.
– Na dokładną analizę sezonu i tego co poszło nie tak, co należy utrzymać, jeszcze przyjdzie czas. Teraz łapiemy chwilę oddechu. Wiemy, że do poprawy jest wiele rzeczy zarówno w kwestii sportowej jak i organizacyjnej. Stawiamy na ciągły rozwój, dlatego patrzymy na siebie bardzo sceptycznie, aby wyciągać jak najwięcej wniosków – kończy Patrycja Moczulska.
SR
