W spotkaniu uczestniczyli Jerzy Derubski i Tomasz Gergowicz, syn Zdzisława oraz miłośnicy tenisa, członkowie klubów i organizacji sportowych, pamiętający sportowe dokonania Derubskiego z lat 40 i 50. To z inicjatywy tych ostatnich oraz Dolnośląskiego Związku Tenisowego na domku klubowym kortów zawisła tablica pamiątkowa ufundowana przez wrocławski Urząd Miejski.
Derubski we Wrocławiu pojawił się 1 czerwca 1945 roku. Spotkał Zdzisław Gergowicz, obaj znali się ze Lwowa, a przed wojną byli czynnymi sportowcami. W 1945 roku mieli odpowiednio 25 i 26 lat.
– Od razu umówili się na tenisa – opowiadał Roman Prystrom, dziennikarz, popularyzator sportu. – Na korcie centralnym był olbrzymi lej po bombie. Dlatego mecz rozegrano 6 czerwca na dzisiejszym korcie numer pięć. Zawodnicy nie mieli piłek, ale miała takie pewna Niemka. Za piłki zażądała słoniny. Panowie zdobyli słoninę i mecz się odbył, mimo że piłki były stare i sparciałe.
Wzruszony Jerzy Derubski wyznał, że jego marzeniem jest, aby we Wrocławiu zorganizowana została znacząca impreza tenisowa. – Mimo wszystkich dzisiejszych sukcesów naszych zawodników, to my z Gergowiczem 50 lat temu graliśmy najlepszy tenis – żartował.