Pierwsza połowa to arcyciekawy pojedynek niemieckiego skrzydłowego Tobiassa Reichmanna i Johana Jakobssona, rozgrywającego Szwedów. Obaj byli motorami napędowymi swoich drużyn i zdobyli po 6 bramek zamieniając każdy swój rzut na gola. Mecz był toczony na remis przez większość czasu, dopiero po 20 minutach Szwedzi nieco „odjechali” swoim rywalom. Od stanu 10:10 zawodnicy Oli Lindgrenna i Staffana Olssona rzucili siedem bramek, natomiast Niemcy jedynie trzy, przez co do przerwy na tablicy świetlnej widniał wynik 13:17. Wynik mógł być o wiele wyższy, ale w wysokiej dyspozycji byli tego wieczora bramkarze, za których plecami świetnie bawili się kibice. Ich gorący doping był słyszalny nieprzerwanie przez cały mecz.
Choć w szatniach zespołów nie ma mikrofonów, to można się domyślać, że trener Niemców wygłosił zagrzewającą zawodników do walki mowę, bo Ci już w pierwszych akcjach drugiej części gry szybko doprowadzili do wyrównania. Mecz nabierał rumieńców od nowa. Sprzyjała temu atmosfera na trybunach, gdzie fani próbowali udowodnić sobie, którzy z nich są głośniejsi. Tu też ciężko było wytypować zwycięzcę. Wielkie chwile przeżywał bramkarz Andreas Wolff, który zatrzymał ataki Szwedów w czterech akcjach z rzędu! To dzięki jego fantastycznej serii i skutecznym kolegom z ataku na kwadrans przed końcem meczu Niemcy prowadzili 24:20. Pod koniec świetnie także zaczął bronić Mikael Appelgren, ale przewaga uzyskana wcześniej nadal się utrzymywała. Dopiero po czerwonej kartce dla obrońcy niemieckiego za brutalny faul sytuacja się odmieniła i Szwedzi zbliżyli się na jedną bramkę. Znowu o losach spotkania decydowało ostatnie 60 sekund! Ostatnią akcję meczu przeprowadzali Andersson i spółka, długo rozgrywali piłkę i w ostatniej chwili na rzut zdecydował się Lukas Nilsson, ale przestrzelił. Na parkiecie zapanowała euforia w niemieckim obozie, zawodnikiem meczu w pełni zasłużenie został bohater tej reprezentacji - bramkarz Andreas Wolff.
Po drugiej kolejce rozgrywanych we Wrocławiu Mistrzostw Europy tabela grupy C jest nadal otwarta – każdy jeszcze może z niej awansować. Wszystko rozstrzygnie się w środę, 20 stycznia, gdy Niemcy podejmą Słowenię (godz. 17:15) a Hiszpania zagra ze Szwecją (20:00)