Miłosz Turowski: Jak to się stało, że absolwent dziennikarstwa z Leszna wpadł na pomysł stworzenia stacji napraw rowerów?
Janusz Kubasik: Pomysł Samoobsługowych Stacji Naprawy Rowerów zespołu IBOMBO narodził się z nagłych, losowych kłopotów technicznych z rowerem podczas pokonywania tras rowerowych. Taka usterka może zepsuć cały dzień i pokrzyżować wiele planów. Zmotoryzowani radzą sobie w takich sytuacjach dużo łatwiej niż rowerzyści. W razie awarii naszego roweru nie zawsze mamy przy sobie podstawowe narzędzia do niewielkiej nawet naprawy. To wydłuża naprawę, bądź ją uniemożliwia, jeśli jesteśmy daleko od domu i nie ma w pobliżu serwisu rowerowego. Stąd pomysł na stację, która jest wyposażona w niezbędne narzędzia. Podam przykład z życia. Każdy rower potrzebuje od czasu do czasu drobnych regulacji. Nawet drobna usterka czy regulacja, wymagająca użycia klucza imbusowego, może być uciążliwa podczas dłuższej trasy. Staram się wozić ze sobą multi-toola, pompkę, dętkę. Jednak gdy coś się przytrafi nie zawsze taka naprawa jest efektywna. Sporo osób nie ma kompletnie żadnych narzędzi do regulacji lub jeśli je ma, pojawia się problem z ich znalezieniem w piwnicy czy garażu. Stacje IBOMBO mają wszystkie niezbędne narzędzia do regulacji czy drobnych większych korekt.
To Pan wymyślił Samoobsługowe Stacje Napraw Rowerów. Jak z zainteresowaniem?
Do tej pory zamontowaliśmy już ponad 150 stacji i mamy zamówienia na kolejne. Pomysł na początku podchwyciła Warszawa, później kolejne miasta i miasteczka w Polsce. Wspólnie z organizatorami rowerowych wypraw totalnych – United-Cyclists, zamontowaliśmy nasze małe stacje w Afryce u bram Sahary w miasteczku M’hamid – Maroko, na głównej ulicy stolicy Kirgistanu, w Himalajach w Nepalu na najpiękniejszym na świecie trekkingowym szlaku rowerowym - Annapurna Circuit czy w Kaszmirze na Khardung La – najwyższej przejezdnej przełęczy na świecie w Indiach. Służą tam lokalnej społeczności. Zainteresowanie naszymi produktami jest w całej Europie, a nawet w wysoko rozwiniętych krajach Azji. Już wkrótce nasze stacje pojawią się w Czechach, Norwegii, Danii, Szwecji, Włoszech, Hiszpanii, Austrii i Francji.
Miłosz Turowski: Wróćmy na chwilę na polski rynek. Gdzie jest najwięcej Państwa stacji?
Sześćdziesiąt stacji jest obecnie w aglomeracji warszawskiej. Tam nieco ponad rok temu zamontowaliśmy pierwszą. Teraz 30 sztuk ma pod opieką Zarząd Transportu Miejskiego, kolejne tyle to inwestycje prywatnych inwestorów oraz samorządów.
A jak sprawa wygląda we Wrocławiu?
W dużych miastach proces decyzyjny jest trudny. Przykład zazwyczaj dają inwestorzy prywatni. Dla przykładu w gminie Łomianki służy osiem naszych flagowych modeli PRS-LV2, które nie były jednorazową inwestycją, a najpierw sprawdzone przez gminę. We Wrocławiu obecnie są dwie małe stacje, niebawem pojawią się dwie „duże” stacje na Bielanach.
W co wyposażona jest stacja napraw?
Mamy dwa rodzaje stacji napraw, nazwijmy je umownie mała i duża. Wyposażone są w pompkę na wszystkie rodzaje zaworów i niezbędne klucze do drobnych korekt. Dodatkowo na obu znalazła się powierzchnia na estetyczną formę reklamy.
A, co jeśli ktoś nie jest majsterkowiczem? Napompować oponę potrafi pewnie każdy, ale co z poważniejszymi awariami?
Na stacjach umieściliśmy kody QR, które odsyłają do filmów instruktażowych. Z aplikacji mogą skorzystać użytkownicy telefonów komórkowych. Nasz produkt nie jest konkurencją dla profesjonalnych serwisów rowerowych.
malyszomania.com osiągnęła sukces, stacja rowerów również. Jaka jest recepta na udany interes? Ma Pan w zanadrzu jakieś kolejne pomysły?
Dobry interes to według mnie sam pomysł, zbieg okoliczności i spotkanie w tej drodze odpowiednich osób do współpracy. Pełne oddanie i zapał w działaniu jest oczywistością. Chciałbym rozwijać markę IBOMBO, która ma być gwarancją i być kojarzona z dobrymi rozwiązaniami rowerowymi.
Miłosz Turowski