wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

9°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: dobra

Dane z godz. 15:00

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Misja dla Wrocławia – Mołdawia

Mieszkańcy Dumnego i Wspaniałomyślnego Wrocławia! Mam dzisiaj dla Was propozycję, która pokaże nasze miasto w Europie w przyjaznych barwach. A może nawet przynieść ulgę całemu państwu Starego Kontynentu! Widzicie przecież, co niedobrego dzieje się na wschodzie Ukrainy. 

Reklama

Trwa okrutna bezpardonowa hybrydowa wojna separatystami z potężną Rosją.

Prezydent Ras-Putin ma w realności za nic ustalenia zachowawczej Unii Europejskiej, dążenia Ukraińców do zachodniego, demokratycznego świata.

Przed laty, w dzieciństwie, krążyła wśród moich rówieśników taka humorystyczna zagadka: Co to jest? Czarne na czerwonym jedzie po zielonym! Odpowiedź brzmiała: Murzyn (wówczas jeszcze nie było poprawnie brzmiących Afroamerykanów) na Javie (czeski czerwony motocykl) jedzie po trawie.

Dzisiaj białe (kolumna ciężarówek widmo) na zielonym (wcześniejszy kolor rosyjskich samochodów Kamaz) zwabia wojny wrony. Najbardziej cierpią i wielką cenę za wojenne gry płacą zwykli ludzie, grażdanie. A przecież początek był pełen dobrej nadziei. Kijowski Majdan wstrząsany był frenetycznymi okrzykami. Politycy z wielu krajów – od USA po Niemcy – przywozili w sakwojażach przemówienia pełne otuchy, zapewnień o absolutnym poparciu. W szpicy gładko-mówców wiedliśmy prym – Polacy. Kto tam nie właził na wiecowe podwyższenie: Jarosław Kaczyński, Ryszard Czarnecki, Jacek Protasiewicz, Radek Sikorski i jeszcze wielu pomniejszych „przywódców”. Potem (już w kraju) kłócili się, kto słuszniej gadał, który stał wśród szturmówek dłużej na widoku. Złotouści wrócili z płatnej delegacji wyjechali i skończyło się jak zwykle: Krew, pot i łzy (Blood, Sweat & Tears).

Mam z tej pouczającej przyczyny pomysł dla naszego hardego (dzięki Frasyniukowi i innym) miasta. Wiadomym jest, że pomimo dyplomatycznych zapewnień niemieckiego MSZ można w Doniecku osiągnąć porozumienie – wojna potrwa tam wiele krwawych miesięcy. A terytorialne apetyty rosyjskiego prezydenta bawiącego się w głuchy telefon – rosną. Przy poparciu 80 procent ludności tego odbudowywanego Kraju Rad. Moja propozycja opiera się na uprzedzeniu łapczywości agresorów. Myślę o zbrataniu się Wrocławia z mołdawską stolicą Kiszyniów, zbrataniu się z krajem, który przez Moskwę może być połknięty w następnej kolejności.

Dzisiaj, nasze partnerskie miasta to miasta industrialne, poukładane, bogate.

Stolica mieszczańskiej Hesji – Wiesbaden, Zwingerowe Drezno, to Breda, Charlotte (ISA), meksykańska Guadalajara, izraelskie Ramar Gan, pepiczkowe Hradec Kralove, białoruskie Grodno, sentymentalny dla Wrocławia Lwów, ostatnio francuskie Lille. Przeważnie są to miasta mniejsze od Wrocławia. A ich braterską obecność w Stolicy Dolnego Śląska postrzegam dość umiarkowanie. A i my nie jesteśmy dla tych aglomeracji wigilijną gwiazdką. Z Kiszyniowem byłoby zupełnie, zupełnie inaczej. Nasza gospodarcza i intelektualna potencja, siła marki, zacność mieszkańców (nie wszystkich rzecz jasna) byłaby dla Kiszyniowa, dla Mołdawii bezcenna.

Możemy wprawdzie znowu za kilka baniek kupić jakieś znane celebryckie zdjęcia.

Tym razem może wybitnej aktorki Marleny Dietrich. Ona przynajmniej była we Wrocławiu w roku 1966 (zbliża się pięćdziesięciolecie tej wizyty, trzeba szykować imprezy), gdzie omal nie wylądowała w hotelowym pokoju Zbigniewa Cybulskiego. Można za sutą kasę ściągnąć reprodukcje obłędnie kolorowych obrazów Jacksona Pollocka – ale tym się już trudno we Wrocławiu dowartościowywać, w prawdziwie europejskim mieście. Kilka zaś milionów wydanych na współpracę z Kiszyniowem, z Mołdawią – wróci do nas bez wątpienia dobrym wiatrem.

Oto fakty. W całej Mołdawii (nazwa historyczna Besarabia) mieszka zaledwie 3,4 mln ludzi (na Dolnym Śląsku plus minus 3 mln). To obszarowo dziesiąta część Polski. Stolicę Kiszyniów zamieszkuje około 620 tysięcy ludzi (Wrocław ma 632 565 mieszkańców). Oto idealne proporcje do współpracy, porównywalny obywatelski potencjał. Co to jest ta zapomniana po rozpadzie ZSRR Mołdawia i jej stolica Kiszyniów? „Kiedy Pan Bóg rozdawał ludziom ziemię, to dla Mołdawii już jej nie starczyło. Wszystko dlatego, że Mołdawianin przyszedł do Pana Boga późnym wieczorem, po ciężkim dniu pracy w winnicy, kiedy cała Ziemia była już rozdana. Panu Bogu zrobiło się żal Mołdawianina, więc podarował mu kawałeczek raju.

To właśnie jest Mołdawia. Tyle legenda. A jak jest w życiu?

Jakiś czas temu przeczytałem w „Wyborczej” reportaż o młodym chłopaku z Kiszyniowa, który za 7-letniego Volkswagena Golfa oddał własną nerkę.

Długo miałem w głowie desperację chłopaka pragnącego chociaż chwilę pożyć z własną bryką. Oto wymiar skrzeczącej biedy, brak perspektyw. Mołdawski minister rolnictwa, Vlad Login, głośno namawia rodaków, by opuścili zorganizowaną przez Rosję Wspólnotę Niepodległych Państw. Mołdawia była drugim po Polsce eksporterem jabłek do Rosji. Dostarczała przeciętnie 180 tysięcy ton tych owoców rocznie. 18. lipca Rosja założyła szlaban na jabłka. A Mołdawianom Unia nie zrekompensuje chociażby jednego Euro. Walczą z wielkim sąsiadem, który już zaanektował część kraju, Naddniestrze, wprowadzając tam rosyjskie porządki.

Ale walczą: Mołdawska Rada Koordynacyjna do spraw Radia i Telewizji zakazała emisji rosyjskich kanałów telewizyjnych zarzucając emitowanym programom brak rzetelności.

To biedny kraj, ale z potencjałem żyjących w nim mieszkańców (pracownik naukowy zarabia na uczelni 800 PLN). Ludzie dążą do bardziej cywilizowanego, bardziej znośnego życia. Marzeniem młodych jest rumuński paszport (język urzędowy Mołdawii to rumuński). Ta bowiem mała książeczka daje przepustkę do lepszego świata, ten miejscowy popada w ruinę. Mołdawię utrzymują w zasadzie wpłaty bliskich, którzy za chlebem wyjechali za granicę. PKB na głowę ma najniższy w Europie. Według danych z 2012 roku wynosił on 3415 dolarów. Dwa i pół razy mniej niż w niebogatej także Albanii i sześć razy mniej niż w Polsce. I to właśnie może być sedno dzisiejszego felietonu. Mój pomysł na pomoc miastu Kiszyniów.

We Wrocławiu, mieście partnerskim Kiszyniowa (?), podobnie jak polski hydraulik w Paryżu, mógłby pracować kiszyniowski budowlaniec, kiszyniowskie kobiety opiekowałyby się wrocławskimi dziećmi, starcami (emerytura w Mołdawii 500 PLN), kierowcy z Kiszyniowa pozbawiliby wrocławskie MPK kłopotów (podobnie jak polscy kierowcy uratowali Londyn). Mogłoby u nas powstać europejskie centrum dystrybucji doskonałych mołdawskich win (w socjalizmie piwnice win importowanych były w Bogatyni). To przecież o Mołdawii mówią winny raj Europy. A piwnice Milesti Mici uważane są za największe na świecie (są w księdze Guinnessa). Gdy przed laty odwiedził je pierwszy kosmonauta Jurij Gagarin – wyszedł po trzech dniach.

O tamtejszym smakowitym żarciu nie będę już wspominał, bo kończy się stała pojemność felietonu. A i leci mi ślinka na świninę, bryndzę i ciecierzycę.

Naprawdę, jako miasto możemy z tym Kiszyniowem i Mołdawią zdziałać wiele pożytecznego. W Mołdawii mieszka 10 000 Polaków, mają własne pismo „Jutrzenka”. Promotorem tej idei mógłby zostać prezydent Bronisław Komorowski, który dwa lata temu Kiszyniów z sukcesami odwiedził (dostał tytuł doktora honoris causa Mołdawskiej Akademii Nauk, lecz nie z ortografii). Ideę mógłby też poprzeć Nicolae Timofti, prezydent Mołdawii, który pożytecznie odwiedził Polskę zaledwie pięć miesięcy temu. To co, spróbujemy?

 

Zdzisław Smektała

Od Draculi są te zdjęcia, bliskiego Mołdawianom rumuńskiego księcia.

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl