Statystycznie Śląsk utrzymywał się przy piłce przez 2/3 meczu (66:34 procent). Dodatkowo wrocławianie aż trzykrotnie trafiali w poprzeczkę bramki. Wykonywali także jedenastkę podyktowaną po faulu Fraka Adu Kwame na Flavio Paixao. Portugalczyk nie wykorzystał szansy karnego. – Flavio wziął na siebie odpowiedzialność i żadnej kary wobec niego nie będzie. W historii futbolu nawet lepsi od niego zawodnicy nie wykorzystywali takich sytuacji – tłumaczył Tadeusz Pawłowski. Swoją 11 wykorzystał na początku drugiej połowy kapitan gości Marek Sokołowski, który strzelił tak precyzyjnie, że Mariusz Pawełek, chociaż rzucił się we właściwą stronę, nie był w stanie dosięgnąć piłki. Szkoda, bo po pierwsza połowa zapowiadała, że gospodarze spokojnie wygrają to spotkanie. Już w 16 minucie po przepięknym podaniu od Flavia, Robert Pich trafił do siatki, pomiędzy nogami bramkarza Podbeskidzia. – Na pewno Śląsk był faworytem w dzisiejszym spotkaniu, o czym świadczyło chociażby miejsce w tabeli, jak również ostatnie wyniki WKS-u i nas. Przyjechaliśmy tu jednak naprawdę z odważnym postanowieniem walki o zwycięstwo. Potrafiliśmy stworzyć 3-4 groźne akcje. Remis na tak trudnym terenie cieszy – radował Dariusz Kubicki, trener gości.
ŚLĄSK WROCŁAW – PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA 1:1 (1:0)
Bramki; 1:0 Pich (16), 1:1 Sokołowski (49 karny).
Żółte kartki: Hateley, Hołota, Zieliński – Adu, Kołodziej.
Sędziował: Daniel Steafński (Bydgoszcz). Widzów: 6742.
ŚLĄSK: Pawełek – Pawelec (77 Zieliński), Celeban, Kokoszka, Dudu – Hołota, Hateley – F. Paixao, Pich (68 Kiełb) – Danielewicz – Biliński (86 Bartkowiak).
PODBESKIDZIE: Zubas – Sokołowski, Nowak, Kolcak, Adu – Deja, Kato (46 Demjan) – Kowalski (84 Hiszpański), Janić (76 Kołodziej), Chmiel – Szczepaniak.