Trener Emil Rajković znów nie mógł skorzystać z Jarvisa Williamsa - kontuzjowany Amerykanin, podobnie jak Mateusz Stawiak, został we Wrocławiu. Ale i bez nich, Śląsk zagrał na Litwie najlepszy swój mecz w sezonie! Seria pięciu porażek z rzędu została bezceremonialnie przerwana.
Pierwsze minuty meczu można opisać jako walka na rzuty za trzy punkty, ponieważ co chwilę któryś z zespołów trafiał zza łuku. A że lepiej wychodziło to Śląskowi, to goście uzyskali nawet 10 oczek przewagi. Litwini zniwelowali ją, a nawet wyszli na prowadzenie, jednak przed przerwą wrocławianie znów przyspieszyli. Głównie za sprawą punktów Brandona Heatha i Vitaliya Kovalenki pierwszą połowę podopieczni Emila Rajkovicia wygrali 48:41. Zdecydowanie lepiej niż w ostatnich meczach wyglądała ofensywa zespołu prowadzonego przez 35-letniego Macedończyka, a skuteczność z gry na poziomie 65,5% jest marzeniem niejednego szkoleniowca.
Po zmianie stron Siauliai szybko odrobiło stratę z pierwszej połowy i gra toczyła się kosz za kosz. Przed ostatnią ćwiartką Śląsk miał dwa punkty przewagi i zapowiadała się kolejna (tak samo jak w Orbicie) emocjonująca końcówka w meczu tych drużyn. Nic takiego się jednak nie stało. Czwarta kwarta to było zdecydowanie najlepsze dziesięć minut wrocławian w tym sezonie. Kovalenko, Heath, Smith, Sutton, Jarmakowicz - co chwilę ktoś znajdował drogę do kosza, powiększając przewagę. Ostatecznie Śląsk triumfował 97:80. Największa w tym zasługa Vitaliya Kovalenki, zdobywcy 19 oczek. Jedno mniej dorzucił Brandon Heath, Anthony Smith dołożył 17, Maurice Sutton 14, a Mateusz Jarmakowicz 11. Niesamowicie wyglądały skuteczności Śląska - za trzy 10/18 (55%), z gry 41/68 (60%). A do tego 19 asyst. Takie spotkanie wlewa dużo optymizmu w serca kibiców, a kolejny mecz...
Kolejny mecz zagramy z Anwilem! W najbliższą niedzielę o 20 gramy we Włocławku. V kolejka FIBA Europe Cup i spotkanie z Interem Bratysława 24 listopada o godzinie 18:30 w Hali Orbita.