Dziewięć lat i 4 miesiące upłynęły od czasu, kiedy jedyny dotąd raz Tadeusz Pawłowski i Ryszard Tarasiewicz zasiedli na ławkach rezerwowych w meczu pomiędzy prowadzonymi przez siebie drużynami. Pawłowski był wówczas szkoleniowcem Motobi, a Tarasiewicz - Śląska. Mecz rozegrany 15 maja 2005 roku w Kątach Wrocławskich w ramach rozgrywek ówczesnej III ligi zakończył się bezbramkowym remisem.
Drużyny prowadzone przez Pawłowskiego (Śląsk) i Tarasiewicza (Zawisza) zespoły zagrały przeciwko sobie w poprzednim sezonie w Bydgoszczy. Tarasiewicz jednak był wówczas zawieszony i drużynę Zawiszy z ławki prowadził inny świetnie znany były piłkarz Śląska, Waldemar Tęsiorowski. Zawisza wygrał 1:0 i była to jedyna porażka, jaką Pawłowski poniósł w poprzednim sezonie jako trener Śląska.
Dziś już nic nie stało na przeszkodzie, aby te dwie legendy Śląska prowadziły swoje drużyny. Faworytem byli gospodarze i wydawało się, że Śląsk już na samym początku meczu wyjdzie na prowadzenie. Sebastian Mila kapitalnym zagraniem w obrębie pola karnego, stworzył wymarzoną okazję Pawłowi Zielińskiemu. Wystarczyło tylko dołożyć głowę i w miarę dokładnie przymierzyć, aby trafić do pustej bramki. Obrońca Śląska głowę dołożył, ale przymierzył fatalnie z 10 metrów nie trafiając w bramkę.
Gol powinien także paść w 19. minucie, gdy najpierw Robert Pich, a potem dobijający: Flavio Paixao i Sebastina Mila z kilku metrów trafiali w bramkarza Korony. Po pół godzinie gry, wreszcie i goście postanowili pokazać, że oni też potrafią stworzyć groźne sytuacje. Najpierw Kyryło Petrow, o mały włos, a zaskoczyłby Mariusza Pawełka strzałem z dystansu, a uderzenie Serhija Pyłypczuka w ostatniej chwili zablokował Krzysztof Danielewicz.
Widząc, że ofensywa jego zespołu jest dość niemrawa, Pawłowski dokonał po godzinie gry dwóch zmian. M.in. za Mateusza Machaja wszedł Krzysztof Ostrowski i po raz kolejny udowodnił, że znakomicie czuje się w roli „jokera”. Już pierwszym swoim dotknięciem piłki stworzył znakomitą sytuację Zielińskiemu, ale ten po raz kolejny główkując z kilku metrów, po raz kolejny nie trafił w bramkę.
Jednak w 73. minucie będący na polu karnym rywali „Ostry”, technicznie zagrał do Flavio Paixao, a Portugalczyk, równie technicznym strzałem, dał wrocławianom prowadzenie. Sprawił sobie tym samym wspaniały prezent na 30 urodziny, które obchodził dokładnie w dniu meczu.
Śląsk Wrocław – Korona Kielce 1:0 (0:0).
Bramka: 1:0 F. Paixao (73).
Żółte kartki: Danielewicz, Calahorro - Golański, Pyłypczuk, Trytko.
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów; 7669
Śląsk: Pawełek - Zieliński, Hołota, Celeban, Dudu - Droppa, Danielewicz (59 Hateley) - F. Paixao, Mila, Pich (85 Calahorro) - Machaj (59 Ostrowski).
Korona: Cerniauskas, Golański (26 Ouatarra), Malarczyk, Dejmek, Sylwestrzak - Jovanović (83 Kapo)- Kiełb, Petrow, Pyłypczuk - Marković (46 Janota). Trytko.
Andrzej Lewandowski