Biegać każdy może
Wśród uczestników znalazły się osoby w każdym wieku i o zróżnicowanym przygotowaniu fizycznym. Każdy, kto dotarł na metę był traktowany jako zwycięzca i dostawał pamiątkowy medal, na którym dodatkowo mógł wygrawerować swoje imię i nazwisko oraz osiągnięty czas.
- O wiele ciężej biega się po schodach, niż maratony – zauważył Wiesław Wanat, jeden z pierwszych uczestników, który zameldował się na mecie. Doświadczony biegacz, dla którego to nie był pierwszy występ w tego rodzaju rywalizacji podczas wywiadu próbował ukryć zmęczenie, ale jednak wspięcie się na ponad tysiąc schodów robi swoje i dało się zauważyć jak pan Wiesław ciężko oddycha chwilę po pokonaniu swojego dystansu.
Barwne postaci
Na starcie pojawiło się wiele ciekawych osobistości, którzy na różny sposób chcieli zaznaczyć swoją obecność. Jednym z najbardziej popularnych uczestników był Jan Uciechowski – z zawodu kierownik pociągu PKP Intercity. Od samego początku deklarował, że wbiegnie na samą górę Sky Towera w służbowym mundurze. Z kolei znany na Dolnym Śląsku biegacz Rafał Srokowski postanowił wystartować przywdziany w…anielskie skrzydła. Motywował to faktem, że biegnie do nieba, ponieważ stojąc na szczycie najwyższego punktu widokowego w Polsce tak naprawdę można już tego nieba dotknąć. Jeszcze inną formę uatrakcyjnienia sobie biegu wybrał występujący z numerem 86 Sławek Wiatr, który postanowił pokonać cały dystans na boso.
Ponownie najlepszy
Po raz kolejny najlepszy okazał się Piotr Łobodziński, który pobił swój ubiegłoroczny rekord. Tegoroczny czas Piotra to 4 minuty i 52 sekundy! Gratulujemy zwycięstwa i życzymy utrzymania tak znakomitej dyspozycji w kolejnych zawodach rangi krajowej, europejskiej i światowej. No i czekamy na kolejny rekord w przyszłorocznej edycji Sky Tower Run.