wroclaw.pl strona główna Sport i rekreacja we Wrocławiu – najświeższe wiadomości Sport i rekreacja - strona główna

Infolinia 71 777 7777

5°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 02:32

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Sport i rekreacja
  3. Bezpieczniejsze kombinezony skoczków narciarskich

O wynikach osiąganych przez skoczków narciarskich przez lata, oprócz oczywiście umiejętności zawodnika, decydowały rodzaj nart, styl skoku i siła wiatru. W ostatnich kilkunastu latach ogromną rolę zaczął odgrywać ubiór zawodnika, czyli kombinezony.

Reklama

Światowa Federacja Narciarska (FIS) pragnąc uczynić zawody coraz bardziej sprawiedliwymi co kilka lat wprowadza nowe przepisy. Obecnie największe zmiany dotyczą właśnie kombinezonów.

Od „rozpaczliwca” do literki V

Według starych norweskich kronik pierwszy skok na śniegu wykonał w XI wieku niejaki Heming, ratując się przed śmiercią na stromym stoku wyspy Bremengen. Kolejne zapiski pochodzą dopiero z końca XVIII wieku, a ściślej z roku 1796, kiedy to żołnierze stacjonujący niedaleko Trondheim ćwiczyli skoki z ośnieżonego dachu szałasu.

Pierwszy stały próg, a więc coś podobnego do dzisiejszej skoczni, powstał w 1840 r. w norweskiej miejscowości Telemark. Z tej okolicy pochodził Sondre Nordheim, którego skok na odległość 30,5 metra oddany w 1860 roku uznawany jest za pierwszą rekordową odległość.

Jeszcze "rozpaczliwiec" czy już "telemark"? / fot. BiblioArchives / LibraryArchives, flickr.com

Przed Nordheimem skakano tzw. opptraken, czyli stylem, jaki dziś nazwalibyśmy z pewnością rozpaczliwym. Po odbiciu narciarz podkurczał nogi ze dwa, trzy razy i wymachiwał rękoma. Nordheim jako pierwszy zaczął po odbiciu prostować kolana, a w końcu całe ciało. Już wówczas styl ten nazwano „telemarkiem”.

Z czasem zawodnicy coraz bardziej wychylali się do przodu, jednak ten klasyczny styl przetrwał niemal 100 lat. Dopiero po wojnie najpierw zaczęto skakać z rękoma wyciągniętymi do przodu lub złączonymi z tyłu. W końcu jednak skoczkowie doszli do wniosku, że najlepsze dla spokojnego lotu jest trzymanie rąk wzdłuż ciała.

Narty starano się prowadzić równolegle do siebie i dopiero na początku lat dziewięćdziesiątych szwedzki skoczek Jan Boekloev zademonstrował najpopularniejszy dziś styl „V”. Nie przyjęło się to od razu. Najpierw Szwed karany był przez sędziów odjęciem punktów za styl, ale dość szybko uznano, że skoro dzięki takiemu prowadzeniu nart, można osiągać coraz większe odległości, nie należy postponować takiego skakania.

Początkowo narty starano się prowadzić równolegle do siebie / fot. Tekniska museet, flickr.com

Jak pokonać wiatr?

Na początku jedynym kryterium była oczywiście długość skoku. Potem wprowadzono noty za styl i to one wraz z długością decydowały o ostatecznej nocie skoczka. Nadal jednak w dużej mierze o wynikach zawodów decydowały warunki atmosferyczne, a przede wszystkim wiatr. Gdy ten, w trakcie konkursu zmieniał swoją siłę a także kierunek podmuchów, przeszkadzał lub pomagał zawodnikom. Z tego powodu obniżano też belkę, z której najeżdżali na próg zawodnicy.

Chcąc uczynić zawody bardziej sprawiedliwymi (ale przyznajmy mniej przejrzystymi dla kibiców) FIS po 2010 roku wprowadził nowy system punktacji. Od tej pory za każdy skok zawodnik otrzymuje:

  • punkty za odległość - ługość skoku mierzona jest od progu skoczni do pięty tylnego buta skoczka w chwili zetknięcia się narty na całej długości z zeskokiem z dokładnością do 0,5 metra.
  • noty za styl - przyznawane przez pięciu sędziów, przy czym najwyższej i najniższej z nich nie bierze się pod uwagę. Nota od jednego sędziego wynosi od 0 do 20 punktów.
  • bonus – czyli punkty dodatnie lub ujemne, przeliczane ze względu na wiatr lub zmianę platformy startowej (belki), z której zawodnik oddaje skok.

Suma tych trzech liczb stanowi ocenę skoku.

Skaczą grubsi i z żółwikiem

Oczywiście jak w każdej dyscyplinie firmy odzieżowe prześcigają się w wymyślaniu coraz to nowych nowinek, które mają ułatwić zawodnikowi osiąganie jak najlepszych rezultatów. W skokach ogromną role odgrywają kostiumy, które mając jak najbardziej aerodynamiczny kształt, pomagają zawodnikowi jak najdłużej utrzymać się w powietrzu. No i mają być jak najbezpieczniejsze.

Starano się aby kombinezony były jak najbardziej obcisłe. Jednak to powodowało, że zawodnik uzyskiwał coraz większą prędkość, co skutkowało mocniejszym uderzeniem w podłoże przy lądowaniu. FIS postanowił więc od tego sezonu powiększyć objętość kostiumu o 1 mm z 5 do 6 mm. Struktura powierzchni materiału kombinezonu oraz jego skład muszą być identyczne we wszystkich częściach kombinezonu.

Po tym, co przydarzyło się ubiegłej zimy austriackiemu skoczkowi Thomasowi Morgensternowi FIS postanowiła, że zawodnicy będą mogli skakać ze specjalnymi ochraniaczami na kręgosłup tzw. żółwikami. Mają być one wszyte w kombinezon w części odpowiadającej linii kręgosłupa. Nie wszystkim jednak żółwiki odpowiadają.

Kamil Stoch nie będzie skakał z żółwikiem / fot. Piotr Drabik, flickr.com

– Każdy z nas miał okazję przetestować żółwika. Odrzuciłem go z powodów technicznych. Nie czułem się komfortowo, bo źle układałem się w pozycji najazdowej. Nic mi to nie dawało. Nie czułem, abym skakał dalej, a wręcz przeciwnie, to bez tego ochraniacza odległości moich skoków były większe – mówi Kamil Stoch.

Więc będzie skakał bez żółwików, bowiem ich stosowanie nie jest obowiązkowe.

Żyła zakłada hełm

Ze względów bezpieczeństwa sprecyzowano także, jakie kaski mogą stosować zawodnicy. Ich użycie jest obowiązkowe w każdych zawodach. Kształt kasku musi być dopasowany do kształtu głowy zawodnika. Skorupa kasku oraz wyściółka muszą całkowicie zakrywać głowę oraz uszy.

Skorupa nie musi rozciągać się aż do uszu, jednak muszą być one odpowiednio osłonięte i chronione. Odległość w każdym miejscu kasku, pomiędzy jego zewnętrzną skorupą, a głową zawodnika, nie może przekraczać 7 cm, a powierzchnia kasku ze względów bezpieczeństwa powinna być gładka. Zakazano używania kasków z szybką lub zintegrowaną osłoną na twarz. Używane kaski muszą być zgodne z normami bezpieczeństwa, co będzie potwierdzane poprzez stosowną naklejkę, która znajdzie się na lub wewnątrz kasku.

- Te nowe kaski są większe niż poprzednie. Teraz bardziej przypominają hełmy. Ponoć mają zwiększyć bezpieczeństwo, ale według mnie zwiększają dochody niektórych firm – ze śmiechem skomentował nowinkę Piotr Żyła.

Skoki blisko Wrocławia?

Chcąc na żywo zobaczyć konkurs skoków narciarskich nie trzeba jechać bardzo daleko / fot. Piotr Drabik, flickr.com

Miłośnicy skoków narciarskich z Wrocławia, którzy chcieliby zobaczyć zawody na żywo, wcale nie muszą podróżować strasznie daleko. Już 15 stycznia odbędą się bowiem zawody w Wiśle (odległość z Wrocławia do Wisły to ok. 250 km), w dniach 17-18 stycznia w Zakopanem (do pokonania ok. 370 km), a 7-8 lutego w czeskim Libercu, który leży niecałe 220 km od stolicy Dolnego Śląska.

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl