To oczywiste, że talent ma w genach, że głos tak bardzo zbliżony do brzmienia głosu swego ojca po prostu po nim odziedziczył, że miłość do bluesa przyszła do niego w sposób naturalny. Mimo to Sebastian Riedel wcale nie wykorzystuje – choć zapewne mógłby bez trudu – legendarnego statusu swojego rodzica. Od lat natomiast pracuje na siebie i zdążył się dorobić swoich własnych fanów.
Zespół Cree debiutował albumem „Cree” w roku 1998. Od tamtej pory nagrywa i wydaje dość regularnie. W 2002 roku ukazała się płyta „Za tych...”, potem było „Parę lat” (2004 r.), „Tacy sami” (2007 r.), koncertowa „15 Cree” (2010 r.), a także „Diabli nadali” (2012 r.), „Wyjdź” (2013 r.) i najnowsza „20 urodziny. Live!” (2014 r.). Od jakiegoś czasu nazwa zespołu brzmi już Sebastian Riedel & Cree, ale muzyka uprawiana przez ten band – mimo różnych, czasem odważnych eksperymentów – wciąż oscyluje wokół rasowego rocka, czasem hard rocka i bluesa. Zrozumiałe więc, że trafia i do krytyków, i do słuchaczy, zwłaszcza tych którzy niespecjalnie aktywnie gonią za muzycznymi nowinkami. Riedel jest w swojej działalności artystycznej bardzo prawdziwy i potrafi nawet największego cynika ująć swą szlachetną prostolinijnością; taka postawa nie może nie budzić szacunku. Tym bardziej, gdy czyta się w wywiadzie, jak Sebastian odpowiada na pytanie, czy spełnił swoje marzenia po dwóch dekadach grania rocka: „Najważniejsze, że Cree istnieje i że dalej możemy grać razem. Właśnie takie były nasze marzenia 20 lat temu. Grać i mieć publiczność, która chce nas słuchać. (…) Tak że można śmiało stwierdzić, że udało nam się spełnić marzenia. Właściwie spełniamy je każdego dnia” („Teraz Rock” z lutego).
Tej publiczności chcącej słuchać Cree nie może tego dnia w Starym Klasztorze zabraknąć. Jeśli czujecie bluesa, jeśli jesteście na tego bluesa „skazani”, wpadajcie do klubu na Purkyniego. Będzie fajnie.
Bilety: 35 zł – 100 szt., 40 zł – przedsprzedaż, 45 zł w dniu koncertu.
