Rady Kultury istnieją w wielu polskich miastach. Przeprowadzona przez Artura Celińskiego (eksperta od polityki kulturalnej i znaczenia kultury dla rozwoju miast) analiza ich funkcjonowania, wsparta o odpowiednie badania pozwala przyjrzeć się dokładnie temu, na ile skuteczne jest takie rozwiązanie.
– Pamiętajmy, że kultura to nie tylko przestrzeń wartości, ale także wielu interesów – podkreślał Artur Celiński zwracając uwagę, że choć w miastach polskich kluczową rolę, w przypadku działań związanych z kulturą, odgrywa urząd miejski i osoby w nim pracujące, inicjatorami zmian są w większości artyści i działacze. W badaniach zaznaczono także problem braku zainteresowania tematem kultury lub niską kompetencję mieszkańców miast.
Rady kultury w Polsce
Porównanie rad kultury w różnych miastach pozwala na orientację, na ile pomysł okazał się skuteczny. W Olsztynie, gdzie przed trzema laty obywatelski bunt doprowadził do utworzenia Obywatelskiej Rady Kultury, dziś sytuacja zmieniła się na niekorzyść. Ponad połowa respondentów (ankietowano osoby działające w kulturze, ale też zajmujących się tematem dziennikarzy) nie zna polityki kulturalnej miasta, a połowa twierdzi, że nie jest ona tworzona z udziałem wszystkich mieszkańców.
– Co ciekawe, jedna piąta przepytanych osób nic nie wie o istnieniu Obywatelskiej Rady Kultury, czyli ciała, które powinno reprezentować interesy mieszkańców, a nie traktować ich jedynie jako odbiorców – wyjaśniał Artur Celiński. W Koszalinie Rada Kultury (obecnie trwa 4 kadencja) najpierw zintegrowała środowiska. – Teraz zaangażowanie jej członków jest znacznie mniejsze, a wątpliwości budzi niejasny wybór składu osobowego – mówił Celiński. W Katowicach trudno mówić o spójnej i rozpoznawalnej wizji rozwoju kultury, raczej o bieżących, krótkoterminowych działaniach. Wprawdzie miasto zdobyło tytuł Miasta Muzyki UNESCO, ale środowisko związane z kulturą jest w nim mało kreatywne. W Warszawie polityka kulturalna miasta należy do najbardziej udanych, ale i tutaj doskonale przygotowany (we współpracy z ekspertami ze środowiska kultury) dokument zwany Białą księgą wylądował w szufladzie, zamiast być wdrożony.
Jaka rada we Wrocławiu i z kim
Dyskusję przy stoliku nr 2 w Narodowym Forum Muzyki podsumowały moderatorki – Karolina Mróz i Agata Bulicz. Zastanawiano się, po co Wrocławiowi Rada Kultury i jaka miałaby być (zwłaszcza jeśli chodzi o skład personalny).
– To ma być rada, która ma wpływ na kształt i kierunek polityki kulturalnej w mieście – zdefiniowała ustalenia Karolina Mróz. Zadaniem rady byłoby wyznaczanie i monitorowanie polityki kulturalnej, wypracowanie rozwiązań dla wsparcia mecenatu kultury, czy, bardzo istotne, uspołecznienie procesu podejmowania decyzji. Wśród propozycji spotkania w NFM był skład rady, czyli 15 osób, spośród których 6 z Urzędu Miejskiego (3 wyznaczone przez prezydenta i 3 przez Radę Miejską) oraz 9 osób z wrocławskiego środowiska kultury wyłonionych w wyborach (być może przeprowadzonych podczas Kongresu Kultury).
– W zakresie, w jakim jest to możliwe, rada powinna mieć silny mandat doradczy – przekonywał Jacek Sutryk, dyrektor Departamentu Spraw Społecznych Urzędu Miejskiego. Rada mogłaby m.in. opiniować konkursy na kandydatów dyrektorów instytucji kultury.
Dyskusja w Centrum Historii Zajezdnia
Na spotkanie w Centrum Historii Zajezdnia zaproszono także Bognę Świątkowską, która zasiadała w Społecznej Radzie Kultury w Warszawie w latach 2012–2015. – Niestety, nasza rada stała się niewolnikiem strategii, a w rezultacie ani razu nie zostaliśmy poproszeni o opinię. Jeśli więc rada nie będzie miała celu i dokładnego programu, wtedy będzie realizowany scenariusz tkwienia w klinczu – podkreślała Bogna Świątkowska.
Artur Celiński widzi jeszcze inne niebezpieczeństwa, m.in. to, czy miasto będzie chciało współpracować z organizacjami pozarządowymi, które miałyby mieć prawo do współdecydowania w radzie oraz na ile członkowie rady będą w stanie powiedzieć, że pewne sytuacje im nie pasują. Marek Mutor, dyrektor Centrum Historii Zajezdnia, był zdania, że w radzie istotny powinien być przepływ informacji, Bogna Świątkowska zwróciła uwagę na przygotowanie merytoryczne członków rady.
– Ważne, aby w budżecie uwzględniono środki dla ekspertów, by mogli profesjonalnie przygotowywać swoje ekspertyzy – przekonywała Bogna Świątkowska. Wśród głosów publiczności zaintrygował i wzbudził zainteresowanie zwłaszcza pomysł na E-Radę, czyli internetowe narzędzie, które byłoby rozwiązaniem awangardowym i odpowiednim w XXI wieku, a stałoby się świetnym sposobem komunikacji z użytkownikami kultury.