wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

4°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 17:33

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Rolling Stones jednak w Warszawie!

Mick Jagger w Warszawie – lecz nie na zaproszenie prezydenta Komorowskiego – a na fotografiach mojego niezwykle ważnego druha, artysty fotografika Marka Karewicza. Kiedy kilka dni temu dostałem od Krystyny Prońko („Za czym kolejka ta stoi”) mejla, abym się przyłączył do protestu polskich estradowców przeciwko angażowaniu na fetę Solidarności kapeli Rolling Stones – pomyślałem: czy brytyjski band o tym wie, że ma uświetniać 25 lat zmiany władzy w Polsce? I chłopaki nie wiedzieli, bo w tym samym dniu mieli zabukowany koncert w Izraelu. Chociaż taki wyjący o freedomie Mick Jagger były na jubileuszu tłustą skwarką.

Aktor Gary Cooper, na plakacie „Solidarki”, w 1989 roku, mocno podbił pragnących zmian wyborców, pogrzebał PZPR. Kowboja pożyczonego do Polski z filmu „W samo południe” oglądałem około 40 razy, więc „Satysfakcja” Stonesów mogłaby na chwilę utemperować dętych wojowników o dalszą władzę.

 

 Krzysztof Komeda Trzciński – Tv4, trzycylindrowy, serii 44, parowóz polskiego jazzu, niespełniony lekarz z Poznania i Hollywood

 

Ale ten furkot o Rolling Stonesów to berek kucany dla niedopieszczonych tubylczych artystów oraz dla politycznych prestidigitatorów, prawie zawsze kombinujących pod górkę. Ja chciałbym dzisiaj nadać Wam medialnie wydarzenie, które nie potrzebuje popcornu oraz zimnej coca-coli. Właśnie rusza 50. Jazz nad Odrą, festiwal, który mogłem niedrogo kupić (prawa do organizacji) od Wojciecha Siwka i Maćka Partyki w roku 1992. Ale traf chciał, że nie kupiłem. Na festiwal ten przyjeżdżał bardzo często mój kumpel, zawsze podziwiany Marek Karewicz. I na nim dzisiaj skupię Państwa uwagę. Oto Marek otworzył trzy dni temu w Warszawie (to jego miasto), w słynnej galerii Kordegarda na Krakowskim Przedmieściu – wystawę: „Komeda” (czynna do 23 kwietnia).

 

Miles Davis – Pacyfic Express światowego jazzu, który na Jazz Jamboree 83, w stanie wojennym, odmienił oblicze tej ziemi. Z chwilowym udziałem polskiego skrzypka Michała Urbaniaka

 

W primaaprilisowy wieczór, w dzień otwarcia, zagrał tam Włodzimierz Pawlik, pierwszy w historii polskiego jazzu laureat Grammy Awards. Zagrał wyborny pianista, gdyż główną rolę na tej fotograficznej wystawie wiódł, też pianista, Krzysztof Komeda Trzciński. Legendarny ten muzyk i kompozytor zmarł 45 lat temu – 23 kwietnia 1969 r. – w następstwie wypadku, któremu uległ kilka miesięcy wcześniej w Los Angeles. Wspólnikiem tego przykrego, nieszczęśliwego zdarzenia był pisarz, Marek Hłasko, który do nieba poszedł dwa miesiące po jazzowym muzyku. Czyli też 45 lat temu.

 

 Ewa Bem z muzykującą rodziną wybitnie feelingowa białoskóra drezyna niezliczonych jazzowych i klubów i estrad, mistrzyni nastrojów

 

Ale duch ich Muz ulata znacząco do dzisiaj. Wernisaż wystawy „Komeda” był na pewno okazją do wspomnień artystów, którzy współpracowali z Krzysztofem Komedą. Zapowiedzieli się: Jan „Ptaszyn” Wróblewski, Tomasz Stańko, Urszula Dudziak i Michał Urbaniak. O swoich spotkaniach z Krzysztofem Komedą opowiadał Marek Karewicz właśnie. O zachowanych z przeszłości pamiątkach mówił Tomasz Lach, pasierb Krzysztofa Komedy. Spadkobierca zmarłego przedwcześnie kompozytora zgodził się udostępnić wszystkie zachowane przedmioty Komedy, które są w jego zbiorach.

 

Boska Ewa Demarczyk – nieokiełznana eksportowa madonna artystycznych, duchowych oraz kolejowych tras ekspresowych Polski od morza do morza

 

Krzysztof Trzciński urodził się 27 kwietnia 1931 roku w Poznaniu. W czasie wojny uczył się muzyki prywatnie, następnie w szkołach państwowych.W Ostrowie Wielkopolskim, czyli rzut beretem od Wrocławia, poznał swingującego kontrabasistę Witolda Kujawskiego, który wprowadził go w jazzowe tajniki i namówił na wyjazdy do Krakowa. Tam, w mieszkaniu Kujawskiego, odbywały się jazzowe jam sessions i potańcówki. Komeda, bo taki pseudonim wybrał, poświęcił dla jazzu karierę lekarza laryngologa.

 

Czesław Niemen Wydrzycki – Pendolino polskiej estrady, Dramatyczny krzyk o lepsze tory, do końca świata najwybitniejszy estradowiec kraju nad Wisłą

 

Młody wówczas reżyser Roman Polański, również zafascynowany jazzem, poprosił Komedę o napisanie muzyki do jego etiudy „Dwaj ludzie z szafą”.A później do krótkiego metrażu „Gruby i chudy”. Natomiast Janusz Morgenstern zaprosił go do współpracy przy filmie „Do widzenia, do jutra”. Komeda stawał się pożądanym kompozytorem filmowym i teatralnym. Skomponował i nagrał muzykę do „Niewinnych czarodziejów” Andrzeja Wajdy, gdzie pojawił się w jednej ze scen. Wreszcie napisał nuty do słynnego kameralnego wybitnego „Noża w wodzie” w reżyserii Polańskiego. W 1965 roku, z Tomaszem Stańką, Zbigniewem Namysłowskim, basistą Günterem Lenzem i perkusistą Rune Carlssonem nagrał album „Astigmatic”, uważany za najważniejszą płytę polskiego i europejskiego jazzu.

 

 Włodzimierz Nahorny – Kolejowy Pafawag subtelnych jazzowych klimatów, jeden z najważniejszych maszynistów szerokotorowej trasy Blues Brothers Day

 

Równocześnie pisał muzykę do zagranicznych filmów Polańskiego: „Matnia” i „Nieustraszeni zabójcy wampirów”. A także obrazów Jerzego Skolimowskiego: „Bariera” i „Ręce do góry”. W 1968 roku wyjechał do Los Angeles, by tam stworzyć muzykę do horroru Romana Polańskiego „Dziecko Rosemary”. Ballada „Sleep Safe and Warm”, śpiewana w filmie przez Mię Farrow, przyniosła mu światową sławę.

Do dziś jest najczęściej graną jego kompozycją. Otrzymywał propozycje współpracy od innych reżyserów. Niestety uległ wypadkowi, w czasie gdy pisał muzykę do filmu „Bunt” Buzza Kulika. Po komplikacjach związanych z urazem głowy został przewieziony do Polski przez żonę Zofię Komedową. Zmarł 23 kwietnia 1969 roku.

Tyle, w wielkim skrócie, o bohaterze wystawy „Komeda”.

 

Niebiesko Czarni – trącąca mocnym rockiem górka rozrządowa całej polskiej PKP. Adrianna Rusowicz w miniówie, jej chłop Wojciech Korda (obchodził właśnie 75. urodziny) w góralskim, dworcowym serdaku

Ale i Marek Karewicz, autor zdjęć wybitnego pianisty, też w swoim życiu mocno jazzował. Grał w młodości na trąbce i kontrabasie. Zawodowo foty pstrykał od końca lat 50. za namową kustosza jazzu, besserwissera, łamacza kobiecych serc – Leopolda Tyrmanda, autora ważnych książek: „Zły”, „U brzegów jazzu” i przede wszystkim (do dzisiaj czytanego z wypiekami na twarzy) „Dziennika”.Ukończył liceum fotograficzne przy ul. Spokojnej w Warszawie (u słynnego dokumentalisty Mariana Dederki), następnie studiował na Wydziale Operatorskim Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi (czyli także na mojej uczelni).

 

 Socjalistyczne zbiorowisko używanych, rozkalibrowanych wagonów towarowych ze stacji Warszawa Kongresowa podczas niesamowitego koncertu brytyjskiej grupy Rolling Stones, niezarastającej mchem

 

Marek wykonał w swoim życiu zdjęcia składające się na archiwum 2 milionów negatywów! Zdejmował fotograficznym obiektywem ostatnią trasę koncertową Milesa Davisa i europejską trasę koncertową Raya Charlesa. Jest autorem około 1500 okładek płytowych. W latach 70. bodaj wszystkie ważne okładki winyli nosiły na awersie jego wyśmienicie przetworzone zdjęcia.

 

Marek Magnificencja Karewicz – półbóg restauracyjnych wagonów Wars z wyszynkiem, idol głównej polskiej stacji Warszawa Centralna (po remoncie)

 

Te informacje, które pewnie znacie z rozmaitych kompendiów, chciałbym tutaj utrwalić. Przytaczam je dla przypomnienia, odświeżenia faktów. A najbardziej chcę, byście obejrzeli zdjęcia zrobione przez Marka Karewicza w przeszłych latach.

Byście smakowali klimat lat minionych, takich jak czarno biała aura wokół francuskiej piosenkarki Juliette Greco, trochę nieprzeniknionych, trochę tajemniczych. To te właśnie obrazki wejdą do albumów obrazujących historię polskiej muzyki, kultury. Zapamiętajmy je także w kwietniu, w Kordegardzie, obrazki wywołujące półspirytystycznie Krzysztofa Komedę Trzcińskiego, największego w dziejach kompozytora polskiego jazzu.

 

Zdzisław Smektała

zdjęcia: Marek Karewicz 

 

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl