Małżeństwo Krzysztof i Ewa Załuccy latem 2013 r. pokonali górską granicę Polski. Na nogach przeszli 1100 km. Jedynie 120-kilometrowy odcinek granicy na Śląsku, który jest płaski i nie biegnie przez góry, przejechali pociągiem. O swojej przygodzie, zmaganiach z pogodą i zmęczeniem opowiedzą i zilustrują zdjęciami w piątek, 10 stycznia, w godz. 18.00-19.00, w filii Miejskiej Biblioteki Publicznej przy ul. Morelowskiego 43 (budynek gimnazjum).
Pomysł wyprawy zrodził się dwa lata temu. – Oboje z żoną kochamy góry i każde wakacje tam spędzamy, a zimą jeździmy na biegówkach. Do wyprawy zbieraliśmy się dwa lata, bo zawsze czegoś brakowało: albo czasu, albo odwagi, zwłaszcza odwagi – opowiada Krzysztof Załuccki, z zawodu prawnik. Wędrówkę rozpoczęli 19 lipca w Bieszczadach, a zakończyli 15 września w Świeradowie. Wyprawę sfinansowali sami. Zanim wyruszyli konsultowali się z ratownikami GOPR. – Poradzili nam, co nas zdziwiło zresztą, aby nie nocować w namiocie, bo nie wypoczniemy. Tylko wyspać się w łóżku i jadać ciepły posiłek codziennie – mówi Krzysztof Załucki. Przyznaje, że najbardziej dały im w kość upały, które trwały około dwóch tygodni. Ale nigdy nie było momentu, że chcieli zrezygnować.
– Może dlatego, że szliśmy razem i mogliśmy się wspierać? Gdyby każde z nas szło samotnie, to nie dalibyśmy rady – uważa uczestnik wyprawy. Jak mówi, dla nich było to bardzo osobiste spotkania z górami, a wyprawy nie traktowali nigdy jako wyczynu. Podczas wędrówki zrobili zdjęcia, które będą wyświetlać podczas piątkowego spotkania. Na przyszły rok Załuccy planują podróż przez Polskę na motocyklach, które po górach są ich drugą pasją.
Eliza Głowicka
