Krawiec

Maksymilian Świerkocki

W zawodzie krawca Maksymilian Świerkocki pracuje od 72 lat. Rozpoczynał jako wyjątkowo utalentowany młodzieniec pod koniec II wojny światowej w Płońsku pod Warszawą. – Po dwóch miesiącach szyłem spodnie, których inny chłopak nie potrafił wykonać po dwóch latach nauki – przyznaje pan Maksymilian. Do zakładu przychodzili polscy kupujący, klientelę stanowiła także żandarmeria niemieckiego okupanta. Dzięki szyciu ubrań młody Maksymilian nie został wywieziony na roboty przymusowe, a po wojnie, w trudnych czasach, krawiectwo pozwalało utrzymać rodzinę. Obecnie niewielka pracownia przy ulicy Tęczowej 6 jest małym światem rzemieślnika, choć klientów zdecydowanie mniej niż przed laty. – Kiedyś było ich wielu, w tym także niewymiarowych, którzy szyli garnitury albo smokingi na miarę, a dziś panowie przychodzą głównie coś zwęzić albo skrócić, bo szycie nowego garnituru jest kilka razy droższe niż kupno gotowego w sklepie – mówi Maksymilian Świerkocki.

Znany i ceniony wrocławski krawiec do Wrocławia przyjechał w 1958 roku. Szył w zakładach pracy, potem założył własną pracownię i czynnie działał w Dolnośląskiej Izbie Rzemieślniczej. Wyszkolił kilkunastu uczniów, ubolewał, kiedy likwidowano szkoły zawodowe. – Dopiero teraz zaczynają się odradzać – mówi. Za zasługi pana Maksymiliana odznaczono prestiżowym w rzemiośle Platynowym Medalem im. Jana Kilińskiego. – I tak minęło, z dnia na dzień, 70 lat pracy, nie wiadomo kiedy – uśmiecha się pan Maksymilian. Co było dla niego nie lada wyzwaniem zawodowym? – Garnitur, smoking, frak to najbardziej wymagające zadanie dla krawca – nie ma wątpliwości pan Maksymilian. Kiedyś musiał uszyć ponad 30 fraków dla jednej z wrocławskich restauracji, wykonywał także kostiumy dla Teatru Polskiego, pożyczył także rekwizyty i maszyny, kiedy seminarzyści wystawiali sztukę „Krawiec” Sławomira Mrożka. Teraz pracy jest mniej niż w latach 50. czy 60., gdy na garnitur czekało się nawet trzy miesiące, ale pan Maksymilian nie narzeka. Jest pogodny, codziennie w pracy i odbiera telefony od ludzi, którzy dowiedzieli się o nim z wyszukiwarki internetowej. „Bardzo dobry krawiec z wieloletnią praktyką. Miły i chętny do pomocy. Polecam” – pisze jeden z zadowolonych klientów.

Magdalena Talik

fotografie: Janusz Krzeszowski