Dylan poetą?
To święto dla wszystkich, których interesuje nie tylko amerykańska muzyka, czy poezja, ale kultura w ogóle, bo Bob Dylan jest jedną z jej najbardziej charakterystycznych postaci. Tłumaczenie jego tekstów, które dla wielu Amerykanów stały się wręcz pokoleniowymi (jury noblowskie nagrodziło Dylana za „stworzenie nowych form poetyckiej ekspresji w ramach wielkiej tradycji amerykańskiej pieśni”), było zadaniem wyjątkowo wymagającym. Przełożyć bowiem trzeba szczególną ironię, nierzadko gorzką refleksję nad rzeczywostością, bunt, ale i rytmiczność tekstów, przeznaczonych często do śpiewania. Tu pomógł fakt, że tłumacz Filip Łobodziński jest także muzykiem.
Tłumacz wszechstronny
Filip Łobodziński, niegdyś dziecięca gwiazda serialu „Stawiam na Tolka Banana”, potem znany dziennikarz, muzyk Zespołu Reprezentacyjnego, wreszcie tłumacz literatury hiszpańskiej (m.in. książek Artura Pereza-Reverte) i wielu angielskich piosenek, utwory Dylana doskonale zna i tłumaczy od lat.
- Wprawdzie w Polsce kilku tłumaczy przymierzało się do przekładów, ale żaden z nich nie sporządził tak obszernego wyboru, jak Łobodzińsk - zaznacza Artur Burszta, dyrektor Biura Literackiego. Szef wydawnictwa podkreśla także wartość komentarzy do utworów, jakie przygotował tłumacz, a które ułatwią polskiemu czytelnikowi zrozumienie kontekstu poszczególnych tekstów. Do „Like a Rolling Stone” Filip Łobodziński dodał wyjaśnienie: „Sześć minut i legenda. Po wysłuchaniu tego singla w radiu Frank Zappa ponoć oświadczył: „Załatwione, już nic nie muszę”. A potem pojął, że poza nim niewielu odebrało sygnał nowego myślenia, dlatego sam musiał zacząć nagrywać”. Komentarze zajmują w książce kilkadziesiąt stron.
Artur Burszta nie ma wątpliwości, że w przypadku utworów Boba Dylana mamy do czynienia z wybitną poezją, choć decyzję o przyznaniu Amerykaninowi Nagrody Nobla przyjęto u nas z mieszanymi uczuciami. Wstępne zainteresowanie tomem „Duszny kraj” jest już ogromne, choć premiera dopiero w drugiej połowie lutego.