Perseidy to jeden z najbardziej regularnych rojów meteorów, którego orbita przecina się każdego roku z ziemską w dniach 17 lipca – 24 sierpnia. Maksimum roju obserwuje się właśnie pomiędzy 12 i 13 sierpnia, które to dni w tym roku wypadają w najbliższy weekend. Popularnie nazywane spadającymi gwiazdami meteory, to nic innego, jak pozostałości po warkoczu komety Swift-Tuttle, którą w 1862 r. odkryli amerykańcy astronomowie.
Coroczny spektakl na niebie
– Okres obiegu tej komety wokół Słońca wynosi 133 lata. Najogólniej mówiąc komety to bryły brudnego śniegu i lodu. Gdy taka kometa zbliża się do Słońca lód zaczyna odparowywać i okruchy z jądra komety są uwalniane w przestrzeń i tworzą przy tym charakterystyczny warkocz. To właśnie te zagubione okruchy wpadające w atmosferę ziemską możemy zobaczyć jako perseidy. Rokrocznie gdy Ziemia przechodzi przez przestrzeń międzyplanetarną orbity komety, rozpoczyna się wspaniały spektakl – tłumaczy prof. Michał Tomczak, Dyrektor Instytutu Astronomicznego, Wydziału Fizyki i Astronomii Uniwersytetu Wrocławskiego.
Takich rojów meteorów w ciągu roku rozróżniamy kilkanaście, jednak perseidy z wielu względów są najsłynniejsze. Przede wszystkim są bardzo regularne i każdego roku o tej samej porze dają spektakularne zjawisko. Dodatkowo obserwacjom sprzyja letnia aura, a więc dobre warunki pogodowe. W tym roku kumulacja spadających meteorów, a więc „Noc Perseidów” przypadnie z najbliższej soboty na niedzielę.
Nawet 100 zjawisk na godzinę
– W maksimum, które przypada w ten weekend można się spodziewać kilkudziesięciu - a przy odrobinie szczęścia nawet 100 - zjawisk na godzinę. Perseidy to niewielkie okruchy skały, często rozmiarem przypominające ziarenka piasku, które wpadając w ziemską atmosferę podgrzewają się i zaczynają świecić. Najkrócej mówiąc są to pojedyncze meteory spalające się w atmosferze. Jest to zjawisko krótkotrwałe, ale bardzo widowiskowe – dodaje Michał Tomczak.
Według niektórych badań ludzkość obserwuje perseidy już od ponad 2000 lat. Co ciekawe „spadające gwiazdy” to określenie bardzo popularne, ale w przypadku perseidów – z naukowego punktu widzenia – całkowicie mylne. – Ludowo mówi się o tym zjawisku „łzy św. Wawrzyńca”, gdyż właśnie w tym okresie, a dokładnie 10 sierpnia kościół wspomina tego świętego – podkreśla Dyrektor Instytutu Astronomicznego UWr.
Gdzie obserwować perseidy we Wrocławiu?
Gdzie i kiedy najlepiej oglądać perseidy we Wrocławiu? Jak podkreślają eksperci zjawisko jest na tyle spektakularne, że mamy szansę zauważyć je nawet w mieście, praktycznie w każdym punkcie Wrocławia z otwartym widokiem na nieboskłon. Jednak im większa i ciemniejsza wokół nas przestrzeń, tym wrażenie będzie lepsze, a sama obserwacja dużo dokładniejsza. Gdzie w stolicy Dolnego Śląska oglądać perseidy? – Większe przestrzenie w naszych parkach czy też tereny nad Odrą sprawdzą się znakomicie. Oczywiście można również wyjechać poza Wrocław, i znaleźć odrobinę pustej przestrzeni lub np. wybrać na punkt obserwacji Wzgórza Trzebnickie, ale obserwacja blisko centrum Wrocławia też się sprawdzi. To, w co musimy się na pewno uzbroić to cierpliwość. Na obserwację powinniśmy poświęcić przynajmniej kilkadziesiąt minut, by dostrzec perseidy – kontynuuje Tomczak.
Najlepsza godzina obserwacji? Pomiędzy 23 a północą
Nazwa roju pochodzi od gwiazdozbioru Perseusza, gdzie przypada radiant, z którego rozchodzą się meteory. Im wyżej radiant, tym lepsza widoczność zjawiska. – W nocy z 12 na 13 sierpnia w pierwszej połowie nocy radiant jest stosunkowo nisko nad horyzontem, natomiast po północy osiągnie on wysokość 60 stopni nad horyzontem, więc wówczas warunki obserwacyjne powinny być najlepsze. Z drugiej strony niestety problemem będzie jasno święcący Księżyc. Dlatego wydaje się, że najlepszy czas obserwacji to ten pomiędzy 23, a północą – doradza profesor z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Dla wszystkich tych, którzy przegapią czas na obserwację w ten weekend lub mają już inne plany na sobotni wieczór i noc nie wszystko stracone. – W weekend przypada maksimum obserwacji, natomiast obserwować perseidy możemy codziennie aż do 24 sierpnia – uspokaja Michał Tomczak.