wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

2°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 01:55

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Rozmowy i recenzje
  4. Organek: na żywo lepiej niż w studiu

Zespół Organek udowodnił, że zasługuje na wszystkie pochwały, jakimi zasypują go recenzenci i krytycy. Wystąpił w poniedziałek 20 października w Starym Klasztorze.

Reklama

Po pierwsze, choć nazwany od nazwiska lidera i wokalisty, dawnej podpory zespołu Sofa, Tomasza Organka, w wersji live udowadnia, że wcale nie jest jego „projektem solowym”, podpartym wydolnymi wykonawczo sidemanami – to prawdziwy rockowy band, którego członkowie rozumieją się w pół słowa, wyraźnie lubią i wiele wnoszą od siebie do ostatecznego kształtu każdej kompozycji. Adam Staszewski, Robert Markiewicz, Tomasz Lewandowski, a już szczególnie ten ostatni, jak mawia młodzież, „robią robotę”.

Szczerze

Po drugie, koncert Organka rozwiewa wszelkie wątpliwości co do szczerości artystycznego przekazu tworzących zespół muzyków, ze szczególnym uwzględnieniem doświadczonego i gruntownie wykształconego muzycznie lidera. Nawet jeśli w planach Tomasza Organka rockowa, oldskulowa kapela miała być jedynie odskocznią od tego, co proponuje Sofa, gdy patrzy się i słucha kapeli na żywo, wcale nie widać i nie słychać, by ta muzyka była zaplanowanym pastiszem, stylizacją, czymś niekoniecznie szczerym, ale modnym, zapełniającym niszę, wykoncypowanym jako polski odpowiednik The White Stripes czy The Black Keys. Takiej energii nie da się wyzwolić na zimno, tak fajnego i stylowego czadu nie da się wygenerować, jeśli napraw3dę nie czuje się rockowych klimatów.

Koncertowo

Po trzecie, piosenki Organka, świetne na płycie, w swych koncertowych wersjach jedynie zyskują. Zespół zagrał cały swój debiutancki krążek i nie było kawałka, który w Starym Klasztorze nie zabrzmiałby lepiej, soczyściej, bardziej porywająco niż w wersji podstawowej, studyjnej. „King Of The Parasites” był jeszcze bardziej „doorsowy” i psychodeliczny niż na albumie, piosenka „Kate Moss” jeszcze bardziej dynamiczna, a „Nie lubię” jeszcze bardziej przebojowa. Nawet trzy zagrane w ten poniedziałkowy wieczór covery zabrzmiały tak, jakby zostały wzięte wprost z repertuaru Organka. „Little Black Submarines” The Black Keys to może i dość oczywisty wybór, ale zagrany na bis przebój „Glory Box” Portishead już niekoniecznie. Wcześniejsza, kończąca regularny set „Ta nasza młodość”, znana z wykonania Haliny Wyrodek, zrobiła natomiast niemal wstrząsające ważenie. Pastisz? Jednak? Oj, chyba nie.

Bez tańców

Wszystko było więc świetnie, kontakt Tomasza Organka z publicznością – znakomity, jego anegdoty, szczególnie opowieść o trasie po wschodzie Polski, „pogodzeniu” z rodzinnymi Raczkami oraz o gigantycznym rondzie w Krynkach – ciepłe i urocze, ale zabrakło jednego.  Rockowego klimatu. Publiczność słuchała koncertu, siedząc grzecznie przy stolikach, rozkręciła się i odważyła poszaleć pod sceną dopiero w trakcie ostatniego (!) kawałka. Żadnej w tym winy kapeli, po prostu sala Starego Klasztoru onieśmiela, to bardziej kawiarnia ze scenką dla śpiewających poetów niż miejsce, gdzie koncertują rockandrollowe szarpidruty. Jak będzie zatem wyglądał zaplanowany w tymże nobliwym miejscu grudniowy koncert Acid Drinkers? Fani Organka jakoś wytrzymali, fani Titusa mogą jednak nie zdzierżyć..

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl