Kennedy dla mistrza Hendrixa
– Hendrix był niesamowicie wyczulony na wiele różnych rzeczy, które w jego grze objawiały się właściwie instynktownie – tak Nigel Kennedy opowiadał blisko dwadzieścia lat temu w jednym z wywiadów. Mówił wtedy nie tylko o fascynacji postacią amerykańskiego gitarzysty, ale i zdradził, jak rozkłada utwory Hendrixa na czynniki pierwsze i sam robi ich aranżacje, by na skrzypcach elektrycznych brzmiały tak samo przejmująco, jak na gitarze. Kennedy nigdy nie chciał kopiować mistrza sześciu strun, lepiej zaczerpnąć z tej muzyki kilka charakterystycznych elementów i wykorzystać je do maksimum (m.in. w "Purple Haze").
Buntownik z muzycznego powodu
Ci, którzy widzieli Nigela Kennedy’ego w akcji, czyli na scenie, mogą być pewni, że będzie bił Gitarowy Rekord Guinnessa nie gorzej niż znani gitarzyści i porwie rzesze muzyków i amatorów do wspólnej zabawy. Nigdy nie gwiazdorzy, jest tak blisko swoich słuchaczy, jak tylko można, nie przejmuje się też koncertową etykietą. Vivaldiego grał z ostentacyjnym irokezem, Beethovena z tałesem (chusta w pasy noszona przez Żydów) wychodzącym spod koszuli i marynarki, Hendrixa w okularach lennonkach. Jakby muzyk cały czas był przeciwny szufladkowaniu – jesteś klasycznie wykształcony, więc grasz i zachowujesz się klasycznie. Na bis po Beethovenie grał Hendrixa, bo uważał i wciąż uważa, że obydwaj twórcy są wielkimi kompozytorami.
Rekord gitarowy na skrzypcach
Aby grać utwory Hendrixa, ale też nim inspirowane, stworzył Jimmy Hendrix Project, z którym zagra 1 maja we Wrocławiu podczas bicia Gitarowego Rekordu Guinnessa obok Nigela na scenie na wrocławskim Rynku staną pozostali muzycy basista Tomasz Kupiec, gitarzyści Doug Boyle i Julian Buschberger i perkusiści Ophra Robinson oraz Adam Czerwiński.
Kto jeszcze zagra podczas bicia rekordu? The Gypsy Kings. Przeczytajcie tutaj.