Turniej zainaugurowało spotkanie wicemistrza Polski z mistrzem Ukrainy, czyli Turów kontra Khimki. Oba zespoły w nadchodzącym sezonie wezmą udział w rozgrywkach FIBA Europe Cup, więc mecz we Wrocławiu był dla nich ważnym sprawdzianem z rywalem prezentującym podobny poziom sportowy. I ten podobny poziom widać było od pierwszych minut. Mecz lepiej rozpoczęli Polacy, od prowadzenia 7:2, ale potem do głosu doszli Ukraińcy i długo utrzymywali kilkupunktową przewagę. Zgorzelczanie odrobili ją dopiero tuż przed przerwą i po pierwszej połowie tylko jednym punktem prowadził Khimik.
Po zmianie stron wyższy bieg wrzucili Ukraińcy, zdecydowanie wygrali trzecią kwartę, a gdy w połowie czwartej przewaga urosła do dwunastu oczek, spotkanie wydawało się rozstrzygnięte. Wydawało się... Najpierw Harris pod koszem, potem dwie szybkie trójki Karolaka i Tatuma i 24 sekundy przed ostatnią syreną z przewagi zostały tylko dwa punkty. W ostatnich akcjach oba zespoły zaprezentowały nieporadność w ataku i wynik już nie drgnął - 77:79 dla gości. Khimik, choć grał zrywami, pokazał tym meczem, że nie bez powodu był przez ekspertów uznawany za faworyta całego turnieju.
Turów Zgorzelec - Khimik Yuhzny 77:79 (18:19, 22:22, 12:20, 25:18)
Turów: Harris 19, Dillon 16, Tatum 15(3), Karolak 10(2), Novak 9(1), Kostrzewski 4, Niedźwiedzki 2, Marek 2, Gospodarek
Khimik: Antypov 17(1), Frazier 9(1), Petrov 16, Shaw 12, Koniev 14, Riabchuk 7(1), Sydorov 4, Prokopenko, Goncharov