Męskie Granie ma już swoją historię. Pierwsze koncerty z tej serii odbyły się w kilku największych polskich miastach (Warszawa, Kraków, Poznań, Gdańsk, Wrocław, Katowice) już w 2010 r. Inicjatorem i głównym sponsorem festiwalu był (i wciąż jest) Żywiec, mocno promowała je (i wciąż promuje) radiowa Trójka, a szefem artystycznym całego wydarzenia został nie kto inny jak sam Wojciech Waglewski.
Tu po latach nastąpiła zmiana – Waglewskiego zastąpiła Kasia Nosowska, potem dołączył do niej L.U.C. Podczas tych kilku edycji Męskiego Grania na scenach ulokowanych w polskich metropoliach (ale nie tylko metropoliach; finał tej „objazdówki” za każdym razem odbywa się w Żywcu) wystąpiła czołówka polskich wykonawców – od Voo Voo, Pogodno, Heya przez Smolika, Bokkę aż po Dezertera i Acid Drinkers. Każdego roku na listy przebojów trafia też specjalny singiel promujący imprezę. Tym razem jest to piosenka „Armaty”, w wykonaniu Fisza, Organka, Krzysztofa Zalewskiego, Smolika i Meli Koteluk, czyli okazjonalnej Orkiestry Męskie Granie.
Wrocławska fuzja dźwięków
Kto w tym roku wystąpi we Wrocławiu? Organizator chyba wcale nie przesadza, zapowiadając „sześć godzin muzycznej uczty, prawdziwej fuzji dźwięków, talentów i różnych wrażliwości artystycznych”. Na scenie przy Pergoli wystąpią bowiem następujący artyści: Ten Typ Mes, Maria Peszek, L.U.C REFlekcje, Lech Janerka, Fisz Emade Tworzywo, Artur Rojek oraz zespół Męskie Granie Orkiestra. Do tego, gościnnie – uwaga, uwaga! – Krystyna Prońko i Halina Frąckowiak.
Już sama lista „podmiotów wykonawczych” może robić słusznie imponujące wrażenie, jednak istotne jest także i to, że niektórzy spośród występujących wejdą ze sobą w artystyczne kolaboracje. I tak: L.U.C. zaśpiewa z Krystyną Prońko i Haliną Frąckowiak w repertuarze ze swojego albumu „REFlekcje o miłości apdejtowanej selfie”, a Ten Typ Mes nie dość, że zagra z live bandem, to jeszcze wystąpi w duecie z Arturem Rojkiem. Na pewno dużo radości wrocławianom sprawi koncert naszego krajana Lecha Janerki. Można też przypuszczać, że Maria Peszek także rozbudzi emocje widowni. W finale mają zabrzmieć „Armaty” - i to w składzie, który tę piosenkę nagrywał, warto więc zostać do samego końca.
O bilety jest już trudno. Spóźnialscy powinni przejrzeć portale aukcyjne lub liczyć na łut szczęścia pod samą Pergolą.