Do przewiezienia było 25 pacjentów kliniki, w tym kilkoro po przeszczepach, w związku z czym trzeba było zachować najwyższy reżim sanitarny. W Przylądku czekali na nich pielęgniarki, lekarze i wolontariusze. – Lekarze starali się już wcześniej jak najwięcej pacjentów wypisać do domów. W klinice zostali przede wszystkim ci, których stan zdrowia nie pozwalał na wyjście do domu, czyli 25 osób – mówi Anna Czujko z Fundacji „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową ”. Ze szpitala przy ul. Bujwida została zabrana tylko niewielka cześć sprzętu, ale i to zostało przewiezione wcześniej. Do Przylądka Nadziei można będzie dojeżdżać od ul. Weigla.
Długo wyczekiwany przez wszystkich Przylądek Nadziei otwarto z wielką pompą na początku września. Wówczas przedstawiciele Uniwersytetu Medycznego i kliniki mówili, że dzieci zostaną tam przeniesione do końca września, jednak termin przeprowadzki był kilkakrotnie przesuwany, ku rozczarowaniu zwłaszcza rodzin małych pacjentów. Jak tłumaczy Monika Maziak, rzeczniczka prasowa Uniwersytetu Medycznego opóźnienie było spowodowane m.in. koniecznością dokonania poprawek budowlanych. Ale nie tylko. – Przywieziono do Przylądka Nadziei mnóstwo sprzętu, który trzeba było najpierw zaksięgować, a potem zewidencjonować w bazie szpitala. Ponadto trzeba było zdobyć różne procedury akredytacyjne. Bez nich nie można wystąpić o kontrakt do NFZ - wyjaśnia. – Poza tym personel szpitala musiał się zapoznać z budynkiem, pracowniami i musiał się przeszkolić z obsługi nowego sprzętu – dodaje Monika Miziak.
Klinika, która w starym budynku przy ul. Bujwida działała w strukturach Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 we Wrocławiu, po przeniesieniu do Przylądka Nadziei przy ul. Borowskiej stanie się częścią Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego. – Od wtorku 24 listopada pacjenci będą przyjmowani już w nowej siedzibie – deklaruje rzeczniczka Uniwersytetu Medycznego.
Uwaga! W związku z przeprowadzką zmieniają się telefony do kliniki. Nowe telefony