Magdalena Talik: Wśród tegorocznych artystów widać wyraźnie kierunek nie Ameryka, ale np. Indie. Kiedyś była Korea. To wynik Pana podróży, osobistych spotkań?
Piotr Turkiewicz: Doświadczeń. Nie programuję festiwalu po przesłuchaniu płyty jakiegoś artysty. Interesuje mnie przede wszystkim przeżycie, energia. W nazwie Jazztopadu jest słowo „jazz”, ale od paru lat impreza skręca w stronę muzyki świata, improwizowanej, trochę muzyki współczesnej w ramach zamówień utworów u kompozytorów. A że improwizacja wykracza poza wszystkie granice, stąd wachlarz propozycji w programie. Amerykanie, ale i młodzi artyści z Portugalii, Słowenii. I profil na Indie, bo to niekończąca się kopalnia dźwięków. W przyszłości zapowiada się też, że eksplorowana będzie Ameryka Południowa.
Dziś o sukcesie festiwalu decydują niekoniecznie gwiazdy, ale np. ciekawe działania promujące artystów. W przypadku Jazztopadu to Polish Jazz Showcase, czyli koncerty młodych jazzmanów przed krytykami muzycznymi, szefami festiwali z całego świata. Wynikiem poprzedniego Showcase’u był sukces saksofonisty Macieja Obary w Stanach. Jacy artyści zaprezentują się w tym roku?
Piotr Turkiewicz: Podczas siedmiu koncertów na scenie pojawią się pianista Marcin Masecki, RGG Trio, nowy kwartet puzonisty Pawła Niewiadomskiego, projekt trębacza Tomka Dąbrowskiego i po raz pierwszy kontrabasista Ksawery Wójciński. To inicjatywa ważna dla mnie i festiwalu – zbudować platformę dla festiwalu. Podobne wydarzenia są w Europie organizowane cyklicznie, a w Polsce ich właściwie dotychczas nie było. Chciałem pomóc naszym znakomitym artystom, co zadziałało też dobrze, jeśli chodzi o promocję Jazztopadu – goście przyjeżdżają do Wrocławia, posłuchają koncertów, zobaczą nową salę Narodowego Forum Muzyki. I są efekty – Maciej Obara miał spektakularny sukces, bo udało się zorganizować mu koncert w Nowym Jorku, ale oprócz niego także cała grupa artystów pojawiła się w różnych częściach Europy – w Belgii, Hiszpanii, na Węgrzech.
Wspomniani goście to dyrektorzy festiwali, krytycy. Jakie są ich reakcje na polskich jazzmanów, na naszą muzykę?
Piotr Turkiewicz: Bardzo pozytywne, dostaję regularnie maile z pytaniami, czy jest możliwość powrotu na festiwal. Podobają im się koncerty i jam session w klubach. Rzadko zdarza się, by festiwal wytworzył taki klimat, miał swoistą energię. Większość imprez programowana jest w podobny sposób, a naszych gości interesują raczej premiery, nowe dźwięki.
Wybrzmią po raz pierwszy w głównej sali NFM. Wnętrze zagra jazzowo?
Piotr Turkiewicz: I to znakomicie. Choć rzeczywiście organizujemy Jazztopad po raz pierwszy w nowym gmachu wreszcie mamy komfort. Nie musimy się martwić – zabrzmi, czy nie zabrzmi. Więcej, chciałbym, by każdy, kto wchodzi do NFM poczuł, że ten festiwal trwa. W weekend otwarcia próby i koncerty będą w głównym holu Forum, gdzie przekonamy się, że wnętrze żyje jazzem i improwizacją.
Jak zwykle organizowane będą też koncerty w prywatnych mieszkaniach. Jakie zostały wybrane w tym roku?
Piotr Turkiewicz: Jeszcze je oglądamy, zwłaszcza że zgłosiło się sporo nowych osób, a bardzo mocno chcą ponownie gościć publiczność także ci, którzy już brali udział w projekcie. Dla mnie to wyjątkowe koncerty. Bliskość artystów i klimat zawsze zapadają w pamięć.