wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

10°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: brak pomiaru

brak danych z GIOŚ

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Rozmowy i recenzje
  4. Halla Nordfjord: Było ok

Gdy większość wrocławian siedziała w domu przed telewizorami, w napięciu oczekując sondażowych wyników wyborów na prezydenta Polski, garstka pięknoduchów wpatrywała się w klubie Stary Klasztor w eteryczną blondynkę z Islandii i wsłuchiwała się w wykonywane przez nią ballady. Ci drudzy mieli chyba przyjemniejszy wieczór. 

Reklama

Może to nie była garstka fanów, może raczej garść. Wczoraj w Starym Klasztorze wszystkie miejsca siedzące były zajęte, parę osób stało – frekwencja była więc zupełnie przyzwoita. Ale też i Halla Nordfjord przez te kilka lat koncertowania w Polsce zdołała przekonać do siebie i swojej muzyki całkiem pokaźne grono odbiorców. Działała z rozmysłem, nie koncentrowała się na dużych miastach i dużych klubach, przeciwnie – od 2011 roku, czyli od momentu, gdy pierwszy raz zawitała do naszego kraju, grała i śpiewała m.in. w Pszczynie, Oświęcimiu, Tarnowie czy w Żarach. Taka praca u podstaw musi procentować. I procentuje.  

Godzina i trochę

Wrocławski występ Halli nie był długi. Jego zasadnicza część skończyła się w zasadzie po mniej więcej 50 minutach. Potem były jeszcze dwie partie bisów, ale łącznie Islandka spędziła na scenie niewiele ponad godzinę. Zaśpiewała czternaście piosenek, w tym oczywiście sporo materiału ze swojej debiutanckiej płyty pt. „The Bridge”. W setliście koncertu znalazły się takie utwory jak m.in. „When I Go”, „Jump”, „Cats”, „Empires”, „Tip Tap” „In A Year” i „The Bridge”, były też piosenki śpiewane przez Hallę po islandzku, na bis z kolei poszły dwa covery - „Love Will Tear Us Apart” z repertuaru Joy Division oraz „Unravel” Björk.

Najfajniej pod koniec

To był dość specyficzny koncert. Jeszcze przed wejściem artystki na scenę publiczność została poproszona przez szefa wydawnictwa Borówka Music (to wydawca płyty „The Bridge”) o zachowanie ciszy podczas występu – tyleż grzeczna co stanowcza była ta prośba, publika się do niej dostosowała, ale pomysł na takie preludium imprezy nie był chyba najszczęśliwszy. W końcu to sam performance powinien zatykać usta publice, a nie wydawca, nawet jeśli dba o swoją artystkę i ma jak najczystsze intencje. Z kolei Halla na scenie Starego Klasztoru długo zachowywała się jak stremowana debiutantka, mówiła bardzo mało, między utworami głównie walczyła z kapodastrem,  wyglądała na wycofaną. Dopiero pod koniec zaczęła się uśmiechać – i dopiero pod koniec zrobiło się naprawdę fajnie. Bo wcześniej odrobinę – tylko odrobinę! – wiało nudą. Ale owym pięknoduchom, którzy zamiast oglądać TVN24 czy Polsat News poszli na koncert, i tak się podobało. Więc nie ma się co czepiać. Było ok.  

  

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl