Niemal całe spotkanie przebiegało pod dyktando gospodarzy, ale w pierwszej połowie mieli oni spore problemy z wykończeniem akcji. To w dużej mierze zasługa nieźle grających obrońców gliwiczan, którzy umiejętnie zagęszczali pole gry i starali się odciąć od podań Sebastiana Milę.
– Wiele osób mogło być sfrustrowanych, że po pierwszej połowie było 0:0, ale w przerwie powiedziałem zawodnikom, że jest bardzo dobrze i żeby grali tak dalej. Wiedziałem, że w końcu obrona rywali pęknie, ale nie spodziewałem się, że stanie się to tak szybko – mówił trener Śląska Tadeusz Pawłowski.
Szybko, bowiem kibice wracający z przerwy nie zdążyli jeszcze usiąść na swoich miejscach, a Śląsk już prowadził po bramce Flavio Paixao. Pięć minut później Portugalczyk po raz kolejny wpisał się na listę strzelców, a wynik spotkania rozstrzygnął Robert Pich w 72. minucie meczu.
– Jestem bardzo zadowolony z tego zwycięstwa, a cała nasza drużyna jest teraz w dobrym momencie. Wszyscy się wspieramy, a kiedy się wygrywa 3:0, to nawet nie pamięta się o popełnionych w takim meczu błędach. Zawsze jednak możemy jeszcze bardziej poprawić naszą grę – mówił Flavio Paixao.
Od pierwszej minuty sobotniego spotkania na boisku pojawił się Tom Hateley, który zastąpił pauzującego za kartki Lukasa Droppę. – Czekałem na swoją szansę na występ od pierwszej minuty, ciężko trenowałem i dziś się to opłaciło. Chciałem zaprezentować się jak najlepiej, pomóc drużynie, udało mi się zaliczyć asystę i bardzo się z tego cieszę – mówił pomocnik.
Zdaniem Hateleya tak grający Śląsk byłby w stanie zwyciężyć z każdym przeciwnikiem w polskiej ekstraklasie. – Świetnie zagraliśmy w defensywie, nie pozwalaliśmy na wiele przeciwnikowi, zasłużenie zwyciężyliśmy. Jakie mam szansę na grę w następnych meczach? Trzeba spytać trenera, ja daję z siebie wszystko i będę walczył o miejsce na boisku – dodał.
W kolejnym spotkaniu wrocławianie zmierzą się 25 października na wyjeździe z Lechią Gdańsk.