Jak musiały wyglądać uczty, biesiady, spotkania przy stole, gdy towarzyszyła im tak wyrafinowana muzyka, jak utwory Telemanna? Można domniemywać, ale atmosfery tamtych spotkań nie uda się przywrócić, choćby dlatego, że dziś Tafelmusik to cykl grany przede wszystkim w salach koncertowych z udziałem skupionej publiczności i przy stłumionym świetle. Tak rozpoczął się koncert festiwalu Wratislavia Cantans w sali czerwonej Narodowego Forum Muzyki. Spośród 18 utworów Tafelmusik (które powinny być prezentowane podczas trzech części-de facto trzech posiłków) orkiestra wybrała najbardziej efektowne. Podczas pierwszej odsłony m.in. Ouverture-Suite na dwa oboje, dwoje skrzypiec, smyczki b.c. TWV 55:B1, czy Koncert G-dur na dwa flety traverso, fagot, smyczki b.c. TWV 53:G1. W przerwie koncertu można było posmakować specjałów kuchni polskiej, niemieckiej, francuskiej i włoskiej (m.in. sałatki śledziowej, krewetek, serów) i skosztować wina. Potem słuchaczy zaproszono do sali czarnej, w której…nie ustawiono krzeseł. Trick zachęcający do tańca się sprawdził (zagrano Quartetto d-moll na flet podłużny, dwa flety traverso i b.c. TWV 43:d1), atmosfera na pewno się rozluźniła, a w przerwie można było kontynuować posiłek i zakończyć koncert ponownie w sali czerwonej (tym razem słuchając m.in. Koncertu A-dur na flet, skrzypce i wiolonczelę TWV 53:A2 z udziałem Giovanniego Antoniniego w charakterze solisty-flecisty).
Całe spotkanie – muzyczna uczta trwało blisko 3 godziny, ale było też jednym z najsympatyczniejszych w ramach Wratislavii Cantans. Choć jedno małe ale. Może warto było bankietowe stoliki ustawić w sali koncertowej. Zdarzają się dziś koncerty, podczas których można degustować (niekoniecznie czekając do przerwy) specjały. I nie ma obaw, że sztućce będą robiły hałas uderzając o talerze, a jaka przyjemność zjedzenia pysznego kawałka sera przy dobrej muzyce. Jak drzewiej bywało.