Wybitny amerykański oceanograf i odkrywca jest gościem centrum wiedzy o wodzie i edukacji ekologicznej Hydropolis, gdzie znajduje się jedyna na świecie replika batyskafu „Trieste”. – Stworzyliście tu coś niezwykłego. I jednocześnie przyjaznego dla ludzi. Co roku podróżuję po świecie, w ubiegłym odwiedziłem 20 krajów, ale nigdzie podobnego miejsca nie widziałem. Świetna robota – Don Walsh chwalił i gratulował przedstawicielom MPWiK i Hydropolis. To jego piąta wizyta w Polsce ( poprzednie były nad Bałtykiem), ale pierwsza we Wrocławiu.
Zażywny i wciąż pełen energii i poczucia humoru były oficer i badacz, oglądając batyskaf, mógł znów przenieść się pamiecią do 1960 r. i swojej słynnej wyprawy 11 km pod powierzchnię wody. – Poczułem się jak w domu – stwierdził, gdy wszedł do wnętrza kapsuły. Opowiadał oczywiście o swoich przeżyciach, gdy jedna z plastikowych szyb zaczęła pękać, a on z kolegą kontynuowali podróż, która łącznie (na dno i z powrotem) trwała ponad 14 godzin. – Nie baliśmy się, bo wszystkie urządzenia działały i schodziliśmy dalej. Dotarliśmy na dno i byliśmy cóż... rozczarowani – stwierdził.
Spotkanie z Donem Walshem odbędzie się w czwartek, 25 lutego, o godz. 17.00. Będzie można nie tylko poznać tego niezwykłego badacza, ale zapytać go o doświadczenia i przeżycia związane z jego wyprawą. Sam Don Walsh będzie mógł tym bardziej powspominać swoją podróż 11 km w głąb oceanu, bo właśnie w Hydropolis znajduje się jedyna na świecie replika batyskafu „Triest”, w którym badacze dokonali swojego wyczynu. To właśnie dzięki nim i ich osiągnięciom wiadomo, że nawet na tak wielkiej głębokości, w skrajnie trudnych warunkach i ponad tysiąc razy większym ciśnieniu, istnieje życie.
Oryginał batyskafu „Triest” znajduje się w muzeum marynarki w USA na nabrzeżu Waszyngtonu, ale nie da się wejść do kapsuły (w niej na dno opuszczali się badacze), gdyż została zdemontowana.
zdjęcia Tomasz Walków