Niejaką Chominową poetka umieściła w swoim wierszu „Non omnis moriar” pisząc słowa „Chominowo, lwowianko, dzielna żono szpicla/ Donosicielko chyża, matko folksdojczera”. Zmarła w 1944 roku – zastrzelono ją w Płaszowie. Miała zaledwie 27 lat. Na drugie tyle o niej w Polsce niemal zapomniano.
Teraz o poetce żydowskiego pochodzenia (nazywała się Zuzanna Gincburg), która mając zaledwie dziewiętnaście lat (wówczas wydała swój jedyny tomik poetycki) wprawiła w zachwyt literacki świat międzywojennej elity intelektualnej przypomina Biuro Literackie. Opublikowało właśnie „Wniebowstąpienie ziemi”, wybór wierszy Ginczanki. I rozpoczyna festiwal Port Literacki nieprzypadkowo od premiery filmu dokumentalnego „Urwany wiersz. Zuzanna Ginczanka (1917-1944) w reżyserii Mary Mirki Milo. Obejrzymy go w czwartek 24 kwietnia o 18.00 w Kinie Nowe Horyzonty (wstęp jest wolny). Warto poświęcić czas, bo losy niezwykłej kobiety wpisane w czasy zmieniającej się Polski i Europy to idealny materiał na film o nadzwyczaj dojrzałej artystce, jakiej nie dane było się rozwinąć i zabłysnąć pełniej.
Magdalena Talik