wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

8°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 10:37

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Rozmowy i recenzje
  4. Decapitated w Alibi: było światowo! [ZDJĘCIA]

Czwartkowy koncert grupy Decapitated w klubie Alibi (29 stycznia) da się streścić w trzech słowach: przybyli, zagrali, zamietli. Grupa jest w doskonałej formie, najlepszej chyba od czasów reaktywacji, a na żywo bez trudu udowadnia, że należy do ścisłej światowej czołówki.  

Reklama

The Sixpounder górą!

Zanim jednak „Decapy” pojawili się na scenie publiczność – zgromadzoną licznie, ale nie aż tak licznie, jak można by się spodziewać; bywały w Alibi koncerty z większą frekwencją – rozgrzewały aż trzy supporty: The Sixpounder, Thy Disease i Materia. W takiej właśnie kolejności, dość zaskakującej, w końcu Thy Disease w porównaniu z pozostałymi dwoma kapelami to prawdziwi weterani polskiej sceny metalowej i można by przypuszczać, że to właśnie formacji z Krakowa należy się miejsce w line-upie tuż przed headlinerem. Z drugiej strony autorzy „Costumes Of Technocracy” wypadli w Alibi nieoczekiwanie blado, może więc ta bezpieczna pozycja w środku tabeli wynika z realnej oceny aktualnej formy? Materia z kolei zrobiła na publiczności duże wrażenie, zresztą – zasłużenie. Grają te swoje łamańce z nadzwyczajną lekkością. Ciekawe jednak, że w stawce złożonej z tak ambitnych i poszukujących zespołów świetnie poradziła sobie grupa The Sixpounder. Grają rzeczy zdecydowanie bardziej przystępne od twórczości pozostałych trzech kapel, ale robią to z niezwykłą energią. I sporo zyskują dzięki dużej charyzmie Frantic Phila (to ksywa wokalisty Filipa Sałapy). Gość jest naprawdę dobry!

Miażdżą, wgniatają, niszczą...

Jak w takim razie określić frontmańskie talenty Rafała Piotrowskiego, wokalisty Decapitated? Ten facet, co by nie mówić o jego manierze wokalnej – a mówi się różnie, nie zawsze przychylnie – jest stuprocentowym scenicznym zwierzęciem. Ma potężny wokal, ma prezencję (te dready!), ma wreszcie cenną i unikalną umiejętność magnetycznego niemal oddziaływania na tłum – czasem nawet pojedynczym, ale nader ekspresywnym gestem. Piotrowski jest bezsprzecznie jednym z największych atutów Decapitated w wersji live. Ale oczywiście nie sposób nie oddać hołdu umiejętnościom reszty muzyków, z kapitalnym Voggiem – mózgiem tej drużyny – na czele. „Decapy” na płytach, szczególnie tych dwóch ostatnich, z naciskiem na promowany właśnie krążek „Blood Mantra”, bywają bezdusznie doskonali, momentami niebezpiecznie bliscy chłodnej, matematycznej estetyce Meshuggah, na żywo jednak wypadają... żywo i energetycznie. Choć może to nie najszczęśliwsze określenia. Oni raczej miażdżą, wgniatają w podłogę, roznoszą w pył, przytłaczają, niszczą – i tak dalej. Ta frazeologia jest tu zdecydowanie bardziej adekwatna.

Rozczarowanych nie było

A co zagrali? Głównie materiał z owych dwóch ostatnich płyt (na koniec gigu zabrzmiał co prawda utwór „Spheres Of Madness”, ale był to jedyny staroć w zestawie). Który numer wypadł natomiast najlepiej? „Nest”, z efektowną solówką Vogga? Możliwe. Ale równie dobrze można powiedzieć, że Decapitated zagrał w Alibi monolitycznie doskonały koncert pozbawiony zbędnych umizgów do publiki, świetnie brzmiący i choć dość krótki (godzina z niewielkim haczykiem), to jednak nad wyraz satysfakcjonujący. Rozczarowanych w każdym razie nie zaobserwowano.

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl