Odpowiedzi udzielić spróbuje wyjątkowo młoda obsada (z młodymi Amerykankami – Susanną Phillips i Isabel Leonard) oraz capo di tutti capi – Maestro James Levine, który po ponad dwóch latach przerwy spowodowanej kłopotami ze zdrowiem powraca do swojego miejsca przy pulpicie dyrygenckim. Trzeba dodać, że specjalnie je dla niego przebudowano, zamontowano windę podnoszącą wózek inwalidzki, za sprawą której słynny dyrektor artystyczny MET może spokojnie prowadzić zespół w swoim ukochanym Mozarcie.
A opera „Così fan tutte” jest jedną z najdowcipniejszych (opera buffa) w dorobku nie tylko samego Wolfganga Amadeusza, ale w historii gatunku. W niewielu dziełach udało się bowiem uzyskać tak cudowny balans między dowcipnym librettem i finezyjną muzyką, która idealnie puentuje szalenie zabawną opowieść o dwóch siostrach Fiordiligi (Susanna Phillips) i Dorabella (Isabel Leonard) i ich adoratorach. Panowie Ferrando (Matthew Polenzani) i Guglielmo (Rodion Pogossov) chcą sprawdzić, na ile wierne są wybranki. Postanawiają więc upozorować wyjazd na wojenną wyprawę. Zrozpaczone kobiety mają wraz ze służącą Despiną (Danielle de Niese) czekać z utęsknieniem na ich powrót. Niedoszli wojacy, rzecz jasna, szybko wracają, ale w egzotycznych przebraniach. Postanawiają uderzyć w konkury, ale tym razem uwodzą siostrę swojej ukochanej. Stąd Ferrando zabiega o Fiordiligi, a Guglielmo o Dorabellę. Czy Panie zwietrzą podstęp i kto pomoże kochankom się odnaleźć dowiecie się w sobotę.
Tymczasem warto wybrać się na operę nie tylko ze względu na pełne humoru libretto, ale zwłaszcza przepiękną muzykę (wystarczy posłuchać tercetu „Soave sia il vento”, kiedy siostry z opiekunem Don Alfonso żegnają narzeczonych jadących na wojnę) i nastrój miłosny, jaki dominuje w całym dwuaktowym utworze. Spektakl w Metropolitan Opera wyreżyserowała Lesley Koenig, a dyryguje James Levine.
Początek transmisji z MET o 18.30. Bilety kosztują 60 zł.
Magdalena Talik