Mariusz zamiast Zuzy
Do ciągłych zmian personalnych w składzie Closterkellera fani zdążyli się już chyba przyzwyczaić, ale fakt, że na gitarze znów gra Mariusz Kumala mógł niektórych mimo wszystko zaskoczyć – w końcu jeszcze niedawno na tej pozycji grała Zuzanna Jaśkowiak. Podczas koncertu w naszym mieście w skład zespołu wchodzili jeszcze Olo Gruszka (bas), Adam Najman (perkusja) oraz Michał Rollinger (klawisze). Czy będą w „Closterze” za parę miesięcy? Rollinger, jak to on, pewnie będzie. Reszta – nie wiadomo. Ale nie ma co narzekać, instrumentalnie występ był bez zarzutu. Co więc było nie tak?
Setlista bez zarzutu
Jeszcze chwilkę o pozytywach. Dobry był repertuar. Closterkeller dał swoim miłośnikom fajny przegląd kawałków ze wszystkich bodaj swoich płyt – od „Purple” po „Bordeaux”. Wśród nich nie zabrakło oczywiście piosenek o najbardziej hitowym statusie, czyli „Władzy” i „W moim kraju”, wielbionej przez wielu „Agnieszki” jednak nie było. Był za to przebój cudzy, czyli piosenka „Minor Earth, Major Sky” z repertuaru A-ha. Wszystko brzmiało dobrze i selektywnie. Anja śpiewała znakomicie. Ale?
Gotycka Ciotka Klotka
Ale trudno było się oprzeć dość przykremu wrażeniu – któremu zresztą wcale nie towarzyszył żaden rodzaj złośliwej satysfakcji – że liderka Closterkellera z drapieżnej, prowokującej i intrygującej frontmanki w ciągu ostatnich lat niepostrzeżenie przeistoczyła się w gotycką Ciotkę Klotkę, taką sympatycznie i niegroźnie zdziwaczałą Violettę Villas polskiego ciężkiego grania. Smutne to trochę, ale nie dla wszystkich zaskakujące. Czyżby zatem ci, co rock gotycki (wraz z całą towarzyszącą mu otoczką) zawsze traktowali jako nieśmieszny żart, mieli trochę racji?
Niekoniecznie. Do tego samego gatunku co Closterkeller zaliczyć można przecież ich wrocławski support, zespół This Cold (Cabaret Grey plus Agata Pawłowicz, niegdyś wokalistka Desdemony). Ta formacja wypadła z kolei bardzo ciekawie. Może to w nich nadzieja. Bo na headlinera piątkowego wieczoru liczyć już chyba nie można.