wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

4°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 06:04

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Rozmowy i recenzje
  4. Black Label Society i Saxon na Polach Marsowych [ZDJĘCIA]

W ostatni weekend (3-5 lipca) fani ciężkich motocykli, wszyscy ci, którzy kochają wolność i są „born to be wild”, świętowali podczas II edycji międzynarodowego festiwalu Eleven Bike Fest. Swoje święto mieli również przy okazji niekoniecznie zmotoryzowani miłośnicy mocnego gitarowego grania. W piątek na Polach Marsowych jedni i drudzy mogli oklaskiwać takie zespoły jak m.in. Big Cyc, Proletaryat i Złe Psy. W sobotę – słynne formacje z zagranicy: Black Label Society i Saxon. Byliśmy tam właśnie drugiego dnia. 

Reklama

Festiwal zorganizowano zdecydowanie „na bogato” – i było to pierwsze, co rzucało się w oczy. Na rozległych terenach przy Stadionie Olimpijskim rozlokowano mnóstwo stoisk z motocyklowymi gadżetami, na samych Polach Marsowych porażała obfitość oferty gastronomicznej, brakowało tylko... ludzi. Cała ta  festiwalowa infrastruktura obliczona była na przynajmniej kilkunastotysięczną publikę, ale w sobotę na Eleven Bike Fest przyszło i przyjechało może ze dwa tysiące ludzi. Może trzy. To tak na oko. W każdym razie wszystko (łącznie z piwem!) można było kupić bez kolejki, nikt nie czekał w ogonku do toi-toia, a podczas występów gwiazd bez trudu można było się dostać pod barierki i patrzeć na Zakka Wylde'a i Biffa Byforda z odległości najwyżej trzech metrów.

Solidnie, ale bez rewelacji

Największą przyjemność z oglądania w akcji Zakka Wylde'a mieli fani bezwstydnej gitarowej wirtuozerii. Zespół Black Label Society dał solidny koncert, to kapela, która brzmi doskonale, ma niezły repertuar i jest aż do przesady stylowa, ale jej lider – przy całym szacunku dla jego dokonań i umiejętności – niestety nie zna umiaru. Jest świetnym twórcą mięsistych i tłustych riffów, ale i – cóż za fatalne połączenie! – nieposkromionym gitarowym fanfaronem, który nie przepuści żadnej okazji, by popisać się swoim wyjątkowym kunsztem. Na Polach Marsowych też popisywał się co niemiara, od wszystkich tych gitarowych błyskotliwości można było odetchnąć tylko przy balladowym utworze „In This River”, wyłącznie dlatego, że Zakk wykonuje go na klawiszach. Są jednak tacy, którzy kochają ultraszybkie przebieranie palcami po gryfie i chcieliby tego więcej, podczas Eleven Bike Fest dawny współpracownik Ozzy'ego Osbourne'a grał jednak niewiele ponad godzinę i chyba nie zachwycił tak, jak mógłby zachwycić, może również dlatego, że spora część publiki aż nadto dobrze wspominała jego zeszłoroczne wyczyny w Eterze. 

Rozczarowanych nie było

Saxon natomiast wypadł fantastycznie. Ci weterani New Wave Of British Heavy Metal, muzycy aktywnie działający na scenie od niemal czterdziestu lat, koncertujący, nagrywający nowe albumy i wcale nieodcinający kuponów od wielkiej sławy z lat osiemdziesiątych są w doskonałej formie i wciąż potrafią pokazać młodszej konkurencji, gdzie jej miejsce. Zagrali bardzo przekrojowy koncert, setlistę otwierał stosowny do okoliczności „Motorcycle Man”, a zamykał ogromnie lubiany w Polsce hit „Broken Heroes”. W międzyczasie zabrzmiały takie klasyczne numery jak „Power And The Glory”, „Heavy Metal Thunder”, „And The Bands Played On”, „The Eagle Has Landed” i „Wheels Of Steel”. Nikt, kto uwielbia tę kapelę, nie mógł być rozczarowany. Byford chciał i potrafił nawiązać kontakt z publiką (wspominał m.in. pierwszą wizytę Saxon w Polsce, jeszcze w 1986 roku), żartował i przekomarzał się z fanami, wszystko brzmiało dobrze i selektywnie, były dymy i ognie strzelające na parę metrów w górę – słowem: zobaczyliśmy kapitalny heavymetalowy show, wart każdej złotówki z tych stu, które trzeba było zapłacić za bilet.

Poprzeczka została zawieszona wysoko, dobra pod każdym względem organizacja drugiej dopiero edycji Eleven Bike Fest musi budzić podziw i respekt. Czy jednak w przyszłym roku impreza również będzie miała podobny rozmach? Oby organizatorzy nie zniechęcili się niewysoką frekwencją, jest jeszcze na tym świecie parę dobrych kapel, które na Pola Marsowe mogą ściągnąć tłumy. I to wcale nie musi być Motörhead.        

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl