- Biżuteria jest rzeczywiście przypadkiem – mówi Paulina Szarejko. - Zaczęło się od tego, że zainteresowałam się drukarkami 3D i poszukiwałam jakiejś formy, na której mogłabym badać ich właściwości, czyli zmienianie kodów, parametrów etc. - opowiada. - Wybrałam do tego wzór kota, z którego zrobiłam pierścionek. Pomyślałam, że to lepsze niż drukowanie figurek z Gwiezdnych Wojen, które do niczego nikomu nie posłużą – śmieje się. - Spotkało się to z pozytywnym odbiorem, dlatego postanowiłam kontynuować zabawę z biżuterią z drukarki.
Kot na rękę, wilk na szyję
Zaczęło się od kota, później był wilk, następnie pegaz i tak po kolei powstawała „zwierzęca kolekcja”. - Marzy mi się, żeby w przyszłości zrobić kolekcję biżuterii ze zwierzętami hodowlanymi.
Na razie jest to dość chaotyczne, bo jak mówiłam, to nie jest główny cel moich zabaw z drukarką 3D. Jeśli mam być szczera, to w ogóle nie mam doświadczenia w projektowaniu biżuterii. Większość rzeczy robię „na oko”. Zazwyczaj pierwszy wydruk pokazuje jakich poprawek potrzebuje zaprojektowany przeze mnie model. Okazuje się na przykład, że gdzieś giną szczegóły, albo projekt jest za mały lub za duży. Samo stworzenie i dopracowanie prostego modelu zajmuje mi tydzień. W przypadku bardziej skomplikowanych wzorów mogą to być dwa-trzy tygodnie, a czasem nawet miesiąc. Później następuje wydruk, najmniejsze przedmioty, czyli pierścionki drukują się około pół godziny.
Z plastiku, brązu, albo z drewna
Wydrukowanie biżuterii to nie koniec procesu jej tworzenia. - Wszystkie przedmioty trzeba jeszcze poddać obróbce i tu wszystko zależy od tego jaki jest model. W przypadku naszyjników, które są płaskie, wystarczy, że je delikatnie przeszlifuję i przetrę acetonem, co nadaje im lekki połysk. Najwięcej pracy jest natomiast przy pierścionkach.
Drukarka 3D nie może drukować w powietrzu, dlatego w większości wzorów przy druku trzeba użyć materiału podporowego. Później muszę go oderwać, nożykiem lub papierem ściernym przetrzeć miejsca styku, a w przypadku kolorowych plastików pozbyć się białych śladów, które zostają po materiale podporowym. To jest rzeczywiście mozolna praca, bo te przedmioty mają dużo szczegółów i trzeba uważać, żeby podczas obróbki ich nie zatrzeć – dodaje Paulina. Najbardziej czasochłonny jest więc projekt i proces obróbki. Za wydrukowaną biżuterię zapłacimy od 30 zł (pierścionki) do 220 zł (duże naszyjniki). Autorka drukowanej biżuterii do jej tworzenia używa przede wszystkim plastiku, choć w jej kolekcji można również znaleźć pegaza wydrukowanego z drewna lub przedmioty z brązu.
Biżuteria na próbę
Paulina Szarejko jest absolwentką Wzornictwa na Akademii Sztuk Pięknych. Obecnie jej praca polega na znajdowaniu zastosowań dla druku 3D. - Biżuteria jest efektem ubocznym, bo tak na poważnie chcę się zająć wykorzystaniem druku 3D w medycynie. Mam stworzonych kilka projektów koncepcyjnych, nawiązałam również kontakt z zakładem zajmującym się produkcją sprzętu medycznego, ale wiadomo, że jeśli chodzi o medycynę, to wszystko wymaga bardzo długiej drogi zanim będzie można to zastosować. Po drodze więc mogę robić biżuterię, bo jest to dla mnie świetna zabawa.
Wykonaną przez Paulę biżuterię możecie obejrzeć na jej facebookowej stronie.