Nie na wszystkich, ale działa
Tych fanów do Sali Gotyckiej nie przyszło jednak aż tak wielu, jak można się było spodziewać. Sto pięćdziesiąt osób? Dwieście? Chyba nie więcej. Może więc koncert Audiofeels utonął w zalewie innych imprez muzycznych, którymi obrodził marzec, a może gwiazda tej sympatycznej formacji nieco przygasła? Może technika vocal play trochę nam spowszedniała? Już nie pytamy szczerze zdumieni „Jak on to zrobił, jakim cudem ten brodaty gość potrafi wydobyć z gardła dźwięk doskonale imitujący elektryczną gitarę?”, bo nie takie rzeczy widzieliśmy i słyszeliśmy już w telewizji i internecie, ale czekamy na coś więcej? Tylko co by to mogło być? Lepszy materiał autorski, bardziej efektowny show, coś w stylu tego, co na scenie wyczyniają Take 6? Wydaje się jednak, że w doborze repertuaru Audiofeels stawiają głównie na cudze i rozpoznawalne kompozycje, a w żywym kontakcie z publiką przedkładają swój bezpretensjonalny chłopięcy urok nad amerykański luz i udający spontaniczność profesjonalizm. I to działa. Może już nie na wszystkich, jednak na te dwie setki fanów zgromadzonych w Sali Gotyckiej zadziałało wczoraj z całą pewnością.
Rozrywka na poziomie
Publika z największym entuzjazmem zareagowała na wykonany na bis utwór z repertuaru Metalliki, czyli słynne – również w wykonaniu Audiofeels, to chyba ich największy przebój – „Nothing Else Matters”. Wcześniej bardzo dobre przyjęcie miały też „Seven Nation Army” White Stripes i medley kilku kawałków Michaela Jacksona (brawurowe „Billly Jean”, porywające „Leave Me Alone”). Podobały się też audiofeelsowe wersje „True Colors”, hitu znanego z wykonania Cyndi Lauper czy piosenki „Shape Of My Heart” Stinga połączonej zgrabnie z „Rise And Fall” Craiga Davida (i Stinga też). Zabawne były złośliwostki muzyków pod adresem „perkusisty” grupy, Bartka „Kitka” Michalaka; ogólnie rzecz biorąc przede wszystkim było miło, momentami bardzo fajnie, momentami ciekawie, chwilami dowcipnie, ot, porządna muzyczna rozrywka na niezłym poziomie. Ale żeby ktoś zrobił szczególny błąd, jeśli wczoraj poszedł do kina na przykład na film „Focus” z Willem Smithem zamiast do Sali Gotyckiej na koncert Audiofeelsów – to raczej jednak nie.