Festiwal z klimatem
Wrocławski Jazz nad Odrą ma bezbłędną atmosferę i niesamowitą publiczność. Można pomstować na coraz bardziej trzeszczącą podłogę w Imparcie, fotele, które powinny być wygodniejsze, ale tylko w tym miejscu (poza dawnymi klubami) jazz ma temperaturę wrzenia. I tylko tu publiczność jest tak czujna, świetnie zorientowana i potrafi złapać autentyczny feeling. Tak samo oklaskuje się na JnO debiutantów (jeśli są wystarczająco dobrzy), co uznane gwiazdy, a lans, nawet jeśli występuje, to raczej wciąż w dyskusjach o przesłuchanych albumach, czy ciekawych zjawiskach jazzowych.
W tych warunkach swobodnie czują się na scenie i młodzi, jak inaugurujący JnO Sekstet pianisty Kamila Piotrowicza i doświadczeni, jak kontrabasista Dariusz Oleszkiewicz, który do projektu namówił Raviego Coltrane'a, saksofonistę i syna legendarnego Johna Coltrane'a.
Saksofonista Ravi Coltrane, syn legendarnego Johna Coltrane'a/fot. Sławek Przerwa
Młodzi inaugurują Jazz nad Odrą
Piotrowicz przyznał, że marzył niegdyś, by zagrać na scenie Jazzu nad Odrą. Dwa lata temu zdobył tu nagrodę za kompozycję, a od tamtego czasu sporo się zmieniło, m.in. w tym roku jego Sekstet był nominowany do Fryderyków za album „Popular music”, którego Piotrowicz jest też współproducentem. Związany z Gdańskiem pianista ukończył studia kompozytorskie i ten fakt wydaje się dawać odpowiedź na pytanie o muzyczne inspiracje i o tradycję. W kompozycjach i solówkach Piotrowicza pobrzmiewają echa wielkich mistrzów XX wieku (choćby Igora Strawińskiego), jego utwory są też wyjątkowo przemyślane i ciekawe pod względem strukturalnym. Zespół (Kuba Więcek - saksofon sopranowy i altowy, Piotr Chęcki - saksofon tenorowy, Emil Miszk - trąbka, Andrzej Święs - kontrabas, Krzysztof Szmańda - perkusja) dobrze się czuje i kooperacja jest bardzo dobra. Ale, uwaga, to muzyka dla tych, którzy lubią kontemplować.
Brzmienie Coltrane'a
Fanów jazzu bardziej energicznego i motorycznego przekonał raczej koncert dedykowany pamięci Johna Coltrane'a, a ściślej jednego z albumów wielkiego saksofonisty pod znaczącym tytułem „Coltrane's Sound” z 1964 roku. Na ten krążek trafił m.in. hit „Body and Soul”, który uwielbiał kontrabasista Charlie Haden. Haden był nauczycielem Dariusza „Olesa” Oleszkiewicza, a teraz wrocławski muzyk od lat mieszkający w Stanach, grając utwór oddał hołd nie tylko Coltrane'owi, ale i pedagogowi. Zresztą historia związków Oleszkiewicza z rodziną Coltrane'ów jest dłuższa, bo z Ravim, z którym zagrał na JnO, znają się od czasów amerykańskiej szkoły, grywają od lat, wrocławianin bywał stałym gościem w domu matki Raviego, pianistki Alice McLeod. Na scenie tego wieczoru spotkało się więcej starych znajomych, bo na trąbce zagrał Piotr Wojtasik, kolega Oleszkiewicza jeszcze z czasów wrocławskiego wspólnego muzykowania. Wieczór wypełniły utwory z „Coltrane's Sound”, zachwycił sam Oleszkiewicz, fantastycznie grał Ravi Coltrane, pianista Eric Reed jest klasą samą dla siebie, a perkusista Willie Jones III wspólnie grają świetnie. I na chwałę Johna Coltrane'a!